Nie udało się uratować irańskich bliźniaczek rozdzielonych w szpitalu w Singapurze. Kobiety były zrośnięte głowami, w czasie operacji rozdzielenia straciły bardzo dużo krwi. Wczoraj zmarły. - Mimo wysiłków zespołu lekarskiego, bliźniaczki były w stanie krytycznym. Lekarze próbowali je ratować, ale ich stan ciągle się pogarszał - mówił rzecznik szpitala Prem Kumar Nair. Wczoraj zmarły. 29-letnie kobiety od lat próbowały doprowadzić do operacji, ale nikt nie chciał się jej podjąć. Szpital w Singapurze rozdzielał już zrośnięte dzieci, ale nie dorosłych. Przed zabiegiem szanse na powodzenie oceniano na 50 procent. Operacja trwała prawie trzy dni. Po otwarciu czaszek sióstr i rozdzieleniu systemu krwionośnego wspólnego dla mózgów bliźniaczek oraz przeszczepieniu do mózgu Ladan pobranego z jej prawego uda fragmentu żyły, neurochirurdzy przystąpili do rozdzielenia mózgów kobiet. Choć mózgi Laleh i Ladan nie były połączone, położone były tak blisko, że przez lata złączone zostały tkanką i naczyniami krwionośnymi. Sytuację komplikowało też nagłe zróżnicowanie ciśnienia krwi w mózgach sióstr. Takie skoki ciśnienia mogły okazać się fatalne w skutkach dla obu pacjentek. Profesor Lech Polis, neurochirurg z Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi podkreśla ogromne ryzyko takich operacji. Rozmawiał z nim reporter RMF, Marcin Wąsiewicz: Przed operacją bliźniaczki powiedziały, że zawsze marzyły o samodzielnym życiu. Ladan chciała być prawniczką, a Laleh zamierzała zostać dziennikarką.