Baletmistrz trafił do szpitala. Jego koledzy twierdzą, że to zemsta któregoś z konkurentów albo zawiedzionej tancerki, która nie dostała roli. Filina i jego rodziny pilnują ochroniarze. Policja rozpatruje dziesiątki różnych wariantów. Funkcjonariusze wpadli nawet na pomysł, aby przebadać wszystkich pracowników Teatru wykrywaczem kłamstw, ale nikt się nie zgodził. Nieco więcej światła na całe zdarzenie rzucił dyrektor Teatru Anatolij Iksanow. Przyznał, że Filina nękano głuchymi telefonami, włamano się na konto poczty elektronicznej i przebito opony w prywatnym aucie. To jednak nie koniec upiornej opery w moskiewskim Teatrze. Kilka dni temu Rosjan zelektryzowało oświadczenie baleriny Swietłany Łunkiny. Artystka zamierza przedłużyć urlop wypoczynkowy w Kanadzie, bo boi się wracać do Moskwy. W wywiadzie dla jednej z rosyjskich gazet przyznała, że ona i jej mąż także dostają telefony z pogróżkami.