Wyjaśnijmy, że pozostali liderzy partii politycznych udzielili już wywiadu Neilowi, gdzie gęsto tłumaczyli się ze swoich słów i działań. Jedynie Boris Johnson odmawia. Po całych tygodniach pertraktacji Andrew Neil zwrócił się bezpośrednio do widzów. "Nikt nie może zmusić polityka do udzielenia wywiadu. Jednak wieczorne rozmowy BBC były istotną częścią procesu wyborczego od dekad. Przeprowadzamy je w państwa imieniu, by patrzeć na ręce tym, którzy nami rządzą. To jest demokracja" - podkreślił dziennikarz. Andrew Neil przypomniał, że do tej pory polityczni liderzy nigdy nie odmawiali udzielenia wywiadu BBC w kampanii wyborczej. Dziennikarz następnie publicznie zadał pytania, które planował postawić Johnsonowi. "Czy można mu wierzyć, gdy mówi, że wybuduje 40 nowych szpitali, skoro do 2025 r. zaplanowana jest tylko budowa sześciu?" - usłyszeli widzowie od Neila. Wyliczanka Neila to lista zarzutów, na które Johnson unika odpowiedzi: "Podkreślał, że ma plan na reformę opieki społecznej. Zapytalibyśmy, dlaczego ten plan nie znalazł się w jego programie" - dodał dziennikarz. "Zapewniał, że NHS (brytyjski odpowiednik NFZ - przyp. red.) nie pojawi się na stole w rozmowach handlowych z USA. Ale tak samo zapewniał DUP, swoich unionistycznych sojuszników z Irlandii Północnej, że nigdy nie będzie granicy na Morzu Północnym. Ta granica była tak samo ważna dla DUP, jak NHS jest ważne dla nas" - zauważył. Andrew Neil zaznaczył, że są to pytania o wiarygodność Borisa Johnsona. "Pytania, które chcielibyśmy mu zadać, by państwo usłyszeli odpowiedzi. Ale nie możemy, bo pan Johnson nie chce do nas przyjść. Nie ma takiego prawa, takiego wyroku Sądu Najwyższego, który zmusiłby pana Johnsona do uczestnictwa w wywiadzie. Ale premier naszego narodu musi umieć postawić się prezydentowi Putinowi, prezydentowi Trumpowi, prezydentowi Xi. Nie oczekujemy więc zbyt wiele, sądząc, że poświęci pół godziny, by postawić się mnie. Dobranoc" - zakończył Andrew Neil. Monolog wywołał ogromne poruszenie w Wielkiej Brytanii na mniej niż tydzień przed wyborami parlamentarnymi. Przypomnijmy, że odbędą się one już 12 grudnia. Partia Konserwatywna Borisa Johnsona jest zdecydowanym faworytem. (mim)