Armatora, bogatego biznesmena i członka wyższej izby egipskiego parlamentu, sędziowie oczyścili z zarzutów. Uniewinniony został także jego syn Amr, pełniący funkcję prezesa firmy. Sądzono ich zaocznie, gdyż po wypadku - obawiając się konsekwencji - wyjechali z kraju. Sąd skazał tymczasem na karę sześciu miesięcy pozbawienia wolności i grzywnę o równowartości 1200 euro kapitana innego statku, który był w okolicach katastrofy i nie udzielił pomocy tonącej jednostce. Przebywające w sądzie rodziny ofiar przyjęły wyrok ze złością i zapowiedziały apelację. Po ogłoszeniu wyroku w budynku sądu doszło do przepychanek. Zatonięcie promu "Al-Salam 98" było największą katastrofą morską w historii Egiptu. Płynąca z Arabii Saudyjskiej do Egiptu jednostka poszła na dno około 100 kilometrów od Hurghady, gdy na jej pokładzie wybuchł pożar. Pasażerami byli głównie egipscy robotnicy wracający z pracy w Arabii Saudyjskiej. Uratowało się 388 osób. Zdaniem prokuratury prom nie spełniał minimalnych standardów bezpieczeństwa, a urzędnicy odpowiadający za bezpieczeństwo transportu morskiego przymykali na to oczy.