Doradcy Ashton pracują nad unijnym korpusem dyplomatycznym, czyli ustanowioną w Traktacie z Lizbony Europejską Służbą Działań Zewnętrznych (ESDZ) - nową, liczącą kilka tysięcy pracowników quasi-instytucją, która ma zapewnić spójność i skuteczność europejskiej polityce zagranicznej. Dziś pojawiły się kolejne wersje projektu struktury ESDZ, zakładającej, że Brytyjka odpowiedzialna traktatowo za korpus dyplomatyczny, będzie mieć pomocników. Na czele ESDZ stanie sekretarz generalny i jego dwóch zastępców. Poniżej ma znaleźć się sześciu dyrektorów generalnych odpowiedzialnych za departamenty podzielone według tematyki bądź klucza geograficznego (np. współpraca z organizacjami międzynarodowymi, takimi jak ONZ, czy kraje rozwijające się). - Francja otwarcie zabiega o stanowisko sekretarza generalnego, a Niemcy czynią to zakulisowo - powiedział dyplomata zaangażowany w tworzenie ESDZ. Przyznał, że dotychczas największym faworytem był Niemiec, doradca Angeli Merkel Christoph Heusgen, który wcześniej doradzał Javierowi Solanie, kiedy ten był wysokim przedstawicielem UE ds. polityki zagranicznej. Wśród francuskich nazwisk wymienia się dwóch byłych ambasadorów w Brukseli: Pierre'a Vimonta (obecnie francuski ambasador w USA) oraz Pierre'a Sellala (obecnie sekretarza generalnego francuskiego MSZ). Rzecznik Ashton nie chciał potwierdzić, że są oni kandydatami na sekretarza generalnego, tłumacząc, że jest za wcześnie, gdyż rządy UE nie zaaprobowały jeszcze nawet samej struktury ESDZ. Ma to nastąpić najwcześniej w kwietniu, a najprawdopodobniej dopiero w czerwcu, biorąc pod uwagę opóźnienia w przygotowaniu samej propozycji - powiedział doradzający Ashton dyplomata z jednego ze starych kraju członkowskich UE. Podobnie Komisja Europejska milczy w sprawie nazwisk dyrektorów generalnych. Portal EUObserver napisał, że w grę wchodzą: polski eurodeputowany Jacek Saryusz-Wolski (PO) i były szef Agencji Wywiadu, obecnie dyrektor Akademii Dyplomatycznej Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Andrzej Ananicz. - Nie jestem zainteresowany urzędniczym stanowiskiem - powiedział Saryusz-Wolski. Kilka miesięcy temu miała jednak nieoficjalne informacje, że polski europoseł, były szef komisji spraw zagranicznych PE może dostać jakąś propozycję w unijnej dyplomacji. - Co do Ananicza, Polska jest zainteresowana wysłaniem go do Pakistanu jako ambasadora UE - powiedział wspomniany dyplomata zaangażowany w tworzenie ESDZ. Polski MSZ zaproponował jego nazwisko na szefa delegacji UE w Afganistanie. W lutym Ashton wybrała jednak na to stanowisko Litwina Vygaudasa Uszackasa. Jak relacjonował wówczas minister Radosław Sikorski, Ashton powiedziała mu, że "jeżeli Andrzej Ananicz będzie zainteresowany i chce być użyteczny w służbie zagranicznej UE, to będzie miał propozycję". Nie czekając na oficjalną decyzję w sprawie powołania ESDZ, Ashton ogłosiła pierwsze konkursy na ponad 30 szefów placówek w różnych krajach, w tym właśnie w Pakistanie, ale też Chinach, Argentynie, Brazylii, Albanii czy Senegalu. Są one zaadresowane do dyplomatów państw UE, a nie urzędników unijnych instytucji. Wymagane jest bowiem kilkuletnie doświadczenie w krajowych służbach dyplomatycznych. Kandydaci mają się zgłaszać do 2 kwietnia. Zgodnie z decyzją ze szczytu z października 2008 r. w skład ESDZ mają wejść osoby rekrutowane z trzech źródeł: sekretariatu generalnego Rady UE i Komisji Europejskiej oraz dyplomaci wysłani z państw członkowskich. Po jednej trzeciej z każdego ze źródeł. Niemal wszystkie nowe kraje, w tym Polska, martwią się, że nie będą wystarczająco reprezentowane w ESDZ, i apelują o przyjęcie kryterium "geograficznej równowagi". W środowym wywiadzie Ashton powiedziała , że wszystkie kraje będą reprezentowane w służbie dyplomatycznej, tak by ESDS była "odzwierciedleniem całej Europy". Przyznała jednak, że nie wprowadzi kwot narodowych.