W maju po raz czwarty będziemy współdecydowali o składzie Parlamentu Europejskiego. W ocenie dr Elżbiety Skotnickiej-Illasiewicz, doradcy w Komitecie Integracji Europejskiej, od 2004 roku zmieniło się nastawienie Polaków do UE. - Nie wchodziliśmy do Unii z entuzjazmem. Teraz - tak zdarza się po raz pierwszy - jesteśmy jednym z krajów najsilniej popierających Wspólnotę. W niektórych grupach społecznych wsparcie dla Unii przekracza 90 proc. - mówiła Skotnicka-Illasiewicz. Dodała, że najbardziej sceptycznie do struktur unijnych odnoszą się młodzi między 18. a 24. rokiem życia. - Młodzież zagubiła sens Unii. Zapomniała, że nie są nimi dopłaty, tylko polityka, poczucie bezpieczeństwa. Wtedy, w 2004 roku, najstarsi Polacy bardzo się bali, czy damy sobie radę. A jednak uważali, że akceptują Unię dla wnuków i dzieci - wyjaśniała doradca w Komitecie Integracji Europejskiej. Po 15 latach przynależności można wymieniać wiele pozytywów z członkostwa: rozbudowa kraju, mobilność, otwartość, zbliżenie do innych kultur. Zdaniem uczestników debaty, jednym z negatywów jest “zagłaskiwanie Unii". - Zafascynowani nią nie odbudowaliśmy stosunku do własnego państwa, zaufania do naszych instytucji: parlamentu i sądów - podkreśliła Skotnicka-Illasiewicz. Błędem jest też poczucie, że Brukseli zawdzięczamy całą modernizację kraju. - Pamiętajmy, że Unia to my. Za każde 3 zł włożone do unijnej kasy Polska otrzymała 10 zł. W każdej inwestycji są nasze pieniądze - podkreślał Marcin Antosiewicz, były korespondent TVP w Niemczech. Przed czerwcowymi wyborami w internecie dominują nastroje eurosceptyczne. Często antyunijne opinie oparte są na fake newsach. Jak jednak wynika z badań, średnio 80 proc. użytkowników internetu nie weryfikuje prawdziwości znalezionych w nim danych. Do tego informacje, jakie zamieszczają w sieci instytucje unijne, są zwykle nieczytelne dla odbiorcy. - Poziom informowania Komisji Europejskiej jest rzetelny, ale nudny - przyznał Bartosz Zadura, przedstawiciel KE w Polsce. Dlatego łatwo o dezinformację. Zadura zwrócił uwagę, że kłamliwe dane można wyłapać nie tylko ze względu na ich treść, ale też na składnie. Fake newsy pisane są często przez tzw. trolli - anonimowych użytkowników z innych krajów. Przypomniał grudniową wypowiedź wiceprzewodniczącego KE Andrusa Ansipa, który przyznał, że Bruksela jest systematycznie atakowana przez fake newsy z Rosji. ew