Polityk Platformy, jedyny przedstawiciel Polski w zespole negocjacyjnym europarlamentu, zajmującym się sprawą przyszłego wieloletniego budżetu UE, mówił we wtorek (20 października) polskim korespondentom w Brukseli, że rozmowy z państwami członkowskimi na temat kształtu unijnej kasy na lata 2021-2027 przebiegają w "trudnej atmosferze". Szefowie państw i rządów na lipcowym szczycie zgodzili się, by na ratowanie unijnych gospodarek przeznaczyć 750 mld euro. Dzięki temu razem z wieloletnim budżetem UE miała mieć do dyspozycji bezprecedensową kwotę 1800 mld euro na inwestycje w najbliższych latach. Problem z mechanizmem "pieniądze za praworządność" Porozumienie liderów, choć było przełomowe, nie zamknęło całego procesu negocjacji. Między PE i krajami członkowskimi nie ma zgody co do wieloletnich ram finansowych i mechanizmu "pieniądze za praworządność". Ten ostatni został bardzo ogólnie opisany przez lipcową Radę Europejską, co zaowocowało przeciwstawnymi interpretacjami zapisów wniosków w tej sprawie już w pierwszy poranek po szczycie. Dodatkowo unijne stolice nie rozpoczęły jeszcze ratyfikacji decyzji, która ma umożliwić Komisji Europejskiej zaciąganie kredytów na fundusz odbudowy. Rządy chcą bowiem mieć karty w ręku, by jak najmocniej wpływać na ostateczny kształt przepisów m.in. w sprawie warunkowości. Węgry i Polska zagroziły już, że zablokują całe porozumienie, jeśli przepisy dotyczące praworządności będą zbyt daleko idące. Wszystko to sprawia, że zakończenie prac zarówno nad wieloletnim budżetem UE, jak i funduszem odbudowy do 31 grudnia stoi pod coraz większym znakiem zapytania. - Nadzieja, że to będzie gotowe do końca roku, jest mówiąc dyplomatycznie coraz mniejsza. Pytanie, co się uda wprowadzić 1 stycznia. Czy jakąś formę wieloletnich ram finansowych? Czy przeniesienie pułapów z roku 2020 na 2021, o czym nikt nie chce mówić? - zastanawiał się Olbrycht. Nad pewnymi elementami trzeba będzie pracować dłużej Jak zaznaczył, UE musi też przyjąć normalny budżet roczny na 2021 r. Ten powinien jednak opierać się na wieloletniej perspektywie. Alternatywą jest przygotowanie jakiegoś tymczasowego rozwiązania, ale na razie stolice nie chcą słyszeć o takim scenariuszu. Zdaniem Olbrychta wszystko wskazuje na to, że najszybciej uda się wypracować porozumienie między państwami członkowskimi i PE w sprawie mechanizmu praworządności. Gdy kształt przepisów w tej sprawie zostanie już ustalony, to Rada UE będzie musiała je zatwierdzić (teoretycznie kwalifikowaną większością). Nad dwoma pozostałymi elementami pakietu, czyli wieloletnim budżetem i funduszem obudowy - zdaniem polityka Platformy - trzeba będzie popracować dłużej. Zmiana w architekturze budżetu Parlament Europejski domaga się więcej środków na lata 2021-2027. Chodzi dokładnie o sumę 39 mld euro. Eurodeputowani zastrzegają, że nie chcą otwierania lipcowego porozumienia Rady Europejskiej i podnoszenia pułapów ustalonych przez szefów państw i rządów. W grę miałaby wchodzić nieco inna architektura budżetu, m.in. wyłączenie z niego płatności za odsetki od środków na fundusz odbudowy. Tylko ten ruch miałby przynieść 12,8 mld euro, które deputowani chcieliby wydać na takie cele, jak badania naukowe, fundusz zdrowotny, ochrona granic czy program Erasmus. Dodatkowymi formami zasilenia budżetu miałaby być dochody z kar, jakie nakłada KE (teraz trafiają one do budżetów krajów), czy wykorzystanie innych rezerw. Jednak nawet zgoda ws. wieloletniego budżetu między europarlamentem i stolicami nie gwarantuje dalej sukcesu całego pakietu. Kropkę nad "i" muszą bowiem postawić parlamenty krajowe, ratyfikując zmianę decyzji o zwiększeniu zasobów własnych UE. To właśnie ona ma pozwolić KE na zebranie z rynków finansowych 750 mld euro na fundusz odbudowy. Kraje UE nie rozpoczęły jednak nawet procesu ratyfikacji, czekając aż wszystkie elementy będą na stole.