- Uważnie obserwujemy wydarzenia zachodzące na Ukrainie. Występują tam na razie negatywne tendencje. Aby coś podobnego nie wydarzyło się w naszym kraju, należy umacniać swoje granice i utrzymywać porządek publiczny - powiedział Zaś telewizji ONT w niedzielę wieczorem. Zaznaczył, że w ciągu ostatnich dwóch lat przeprowadzono znaczne prace w sferze zagospodarowania białorusko-ukraińskiej granicy - "to zarówno demarkacja, jak i wzmocnienie sił na tym kierunku oraz wyposażenie inżynieryjne tego odcinka". Ocenił, że system stopniowego umacniania granicy "działa dość skutecznie". - Prace na granicy, które obecnie prowadzimy, nie oznaczają, że odgradzamy się ścianą od bratniego narodu ukraińskiego. Przejścia graniczne, które obecnie istnieją, są unowocześniane i rozwijane - oznajmił. Jak podkreślił, Białoruś zwraca uwagę na takie zjawiska na Ukrainie, jak rozprzestrzenianie się broni, w tym na obszarach graniczących z Białorusią. Jednakże "tym, którzy przychodzą do nas w dobrych intencjach - pomieszkać, popracować, pouczyć się, podreperować zdrowie, czy odpocząć - jesteśmy radzi. A wszystko pozostałe jest nam niepotrzebne" - podkreślił. Przedstawiciel Biura Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) na Białorusi Jean-Yves Bouchardy powiedział w czerwcu, że schronienie na Białorusi znalazło ponad 100 tysięcy obywateli Ukrainy. Podkreślił, że Białoruś zajmuje wśród państw sąsiadujących z Ukrainą drugie po Rosji miejsce pod względem liczby przyjmowanych obywateli ukraińskich, a pod względem liczby przyjętych Ukraińców na 1000 mieszkańców - pierwsze. Od wybuchu kryzysu ukraińskiego prezydent Alaksandr Łukaszenka wielokrotnie zapewniał, że nie dopuści do powtórzenia się na Białorusi sytuacji na Ukrainie. Granica białorusko-ukraińska liczy 1084 km. W listopadzie Łukaszenka podjął decyzję o stworzeniu nowego oddziału do ochrony odcinka liczącego 377 km. Oddział, stacjonujący w wiosce Prudok w obwodzie homelskim na południowym wschodzie Białorusi, przystąpił do pracy w styczniu.