Jak podaje "South China Post", blisko dwutonowy hipopotam został znaleziony na poboczu drogi w zachodnim Tajwanie. Według świadków, zwierzę wyskoczyło z ciężarówki w trakcie transportu i zostało porzucone przez właściciela. W wyniku upadku z ciężarówki, hipopotam złamał nogę i kilka zębów. Na zdjęciach nieszczęsnego zwierzęcia widać było nawet łzy spływające z jego oczu - pisze gazeta. Ranne zwierzę przeżyło, ale kolejny transport - tym razem do zoo - okazał się zabójczy. Potężny ssak ponownie spadł z ciężarówki, która nie była przystosowana do przewozu dwutonowego hipopotama. Po sekcji zwłok zwierzęcia weterynarze poinformowali, że przyczyną śmierci zwierzęcia były urazy wewnętrzne. "Umieściliśmy go w stawie w zoo, ale 32-letni hipopotam zdechł w nocy w wyniku odniesionych urazów" - powiedział przedstawiciel ogrodu zoologicznego z miasta Taichung. Władze Tajwanu prowadza śledztwo w sprawie pierwszego wypadku hipopotama. Być może zarzuty usłyszy prowadzące farmę hipopotamów właściciel zwierzęcia, który porzucił je na poboczu drogi. "Zwierzę było transportowane w niewłaściwy sposób, co spowodowało jego upadek z samochodu. Co gorsza, rannemu hipopotamowi nie udzielono pomocy" - denerwuje się Chu Tseng-hung z broniącej praw zwierząt tajwańskiej organizacji Environment and Animal Society. Nie wiadomo, czy konsekwencje poniosą pracownicy zoo, którzy również w nieodpowiedni sposób transportowali hipopotama.