- Rozlew krwi nie ograniczy się do naszych (kaukaskich) miast. Wojna toczyć się będzie w ich miastach - powiedział w niedzielę w wywiadzie dla Kavkazcenter. 45-letni Umarow nazywa siebie "emirem Kaukaskiego Emiratu". Zapowiada utworzenie niezależnego państwa na muzułmańskim Północnym Kaukazie, z prawem opartym na szariacie. - Jeśli Rosjanie myślą, że wojna istnieje jedynie w telewizji, gdzieś daleko na Kaukazie, że nie może ich dotyczyć, zamierzamy im pokazać, że wojna jednak przyjdzie do ich domów - dodał. Ugrupowanie Umarowa wzięło na siebie odpowiedzialność za przeprowadzony w listopadzie 2009 roku zamach bombowy na pociąg "Newskij Ekspress" na trasie Moskwa-Petersburg, w którym zginęło 26 osób, i atak w sierpniu 2009 na zaporę elektrowni na Syberii, gdzie śmierć poniosło 75 osób. Od 19 stycznia w Czeczenii i Inguszetii trwa obława na Umarowa. Kieruje nią najbliższy współpracownik czeczeńskiego prezydenta Ramzana Kadyrowa - deputowany do Dumy Państwowej, niższej izby rosyjskiego parlamentu, Adam Delimchanow.