Nie było czasu na to, żeby się przebrać, choć Schmitt-Matzen jest wyposażony w strój profesjonalnego świętego Mikołaja. Miał przyjechać szybko, w takim ubraniu, jakie miał na sobie. - Mówią, że umrę - usłyszał od pięciolatka po przybyciu do szpitala. Kiedy chłopczyk otrzymał od niego prezent, nie miał nawet siły, żeby go utrzymać. Później doszło do poruszającej wymiany zdań. - Skąd mam wiedzieć, w jaki sposób dotrę tam, gdzie się teraz wybieram? - zapytał chłopczyk. - Czy możesz wyświadczyć mi wielką przysługę? - odpadł Eric Schmitt-Matzen. - Gdy dotrzesz, tam gdzie masz dotrzeć, powiedz, że jesteś pierwszym elfem świętego Mikołaja. Wtedy na pewno cię wpuszczą - poprosił. Chłopiec podniósł się i go objął. - Mikołaju, możesz mi pomóc? - zapytał. Mężczyzna nie zdołał jednak odpowiedzieć. 5-latek zmarł w jego ramionach. - Spędziłem cztery lata w wojsku i widziałem różne straszne rzeczy - powiedział później mężczyzna w rozmowie z "USA Today". - Mimo to płakałem przez całą drogę powrotną do domu. Mieliśmy z żoną następnego dnia pojechać odwiedzić wnuki, ale musiałem jej powiedzieć, żeby pojechała sama - wyznał święty Mikołaj.