Pisarka, która jest członkinią władz rosyjskiego Pen Clubu, powiedziała, że poziom wiedzy społeczeństwa o zjawisku homoseksualizmu jest zerowy i że "obecna ustawa podgrzewa niedobre, agresywne emocje w najbardziej niewykształconych kręgach". - Nie można powiedzieć, że homoseksualizm jest jednym z najważniejszych problemów istnienia naszego państwa i społeczeństwa - powiedział Ulicka. Jej zdaniem temat ten nie zasługuje na tak usilne zainteresowanie ze strony organów ustawodawczych, w tym Dumy Państwowej. "Sądzę, że dochodzi tu do szukania tematu zastępczego, co polega na tym, że w kraju jest potworna korupcja, wielkie złodziejstwo. Poszukiwanie wroga w takich sytuacjach jest bardzo korzystne, bo prawdziwe problemy, rzeczywiście aktualne, są zamieniane na sztuczne i robione to jest dość prostacko, lecz skutecznie" - powiedziała pisarka. W czwartkowym "Guardianie", w którym ukazał się list podpisany przez ponad 200 twórców, w tym pisarzy, z 30 krajów, Ulicka napisała, że jest zaniepokojona ograniczaniem wolności słowa i arbitralną biurokracją, dotykającą wszelkich aspektów życia w Rosji. To, co się dzieje w Rosji, nazwała "zaginionym rozdziałem z Orwella". Ulicka powiedziała, że niepokoją ją próby narzucenia Rosjanom przez władze "kulturowej ideologii, która pod wieloma względami naśladuje styl propagandy czasów radzieckich" i że przeraża ją coraz większa zależność systemu sądownictwa od władz. "Wielu ludzi naprawdę wierzy, że wszystko, co im się mówi obecnie na temat historii Rosji, jest całkowitą prawdą i że władze rosyjskie nie mają na swym koncie żadnych błędów, zbrodni i historycznych grzechów - pisze Ulicka. - To jest jak zaginiony rozdział z Orwella: mamy rację, zawsze mamy rację, mamy rację we wszystkim, i ktokolwiek kwestionuje poprawność tej nieposzlakowanej siły jest przeklęty".