Demonstrujący wyruszyli po godz. 16 z Placu Defilad. Przeszli ulicą Marszałkowską w kierunku Al. Jerozolimskich, następnie zaś ulicami: Kruczą, Hożą, Marszałkowską, pl. Zbawiciela, Mokotowską, Piękną, Alejami Ujazdowskimi, ul. Matejki i Wiejską pod Sejm. Według wstępnych szacunków organizatorów w marszu wzięło udział osiem tysięcy osób. Przykuli się na rondzie de Gaulle'a Marsz został rozwiązany krótko przed godz. 19, jednak niedługo potem część aktywistów udała się na rondo de Gaulle'a. Na skrzyżowaniu z Nowym Światem w kierunku centrum początkowo zablokowano całą jezdnię Alej Jerozolimskich, ustawiając w poprzek nich transparent z napisem "Bunt bez przemocy". Następnie część aktywistów rozłożyła namiot w kształcie kuli ziemskiej na jednym pasie ulicy. Otoczyła go, a potem przykuła się do niego grupa ok. 20 osób, którą wkrótce potem otoczył kordon policji. Na miejsce przyjechały dwa wozy strażackie oraz kilkanaście radiowozów. W odpowiedzi na to protestujący skandowali: "Nie ma policjantów na martwej planecie". Osoby biorące udział w akcji zostały wylegitymowane, policjanci zabezpieczyli też ich wizerunki, robiąc im zdjęcia i ich filmując. W tym samym czasie wzdłuż Alei Jerozolimskich zgromadziła się grupa kilkudziesięciu protestujących, którzy rozłożyli transparent z napisem "Działamy, bo wymieramy". Wcześniej demonstrujący próbowali też blokować część jezdni w stronę Pragi, rozsypując na nią trociny. Organizatorzy protestu tłumaczą, że akcja jest formą nieposłuszeństwa obywatelskiego, do której mieli prawo. Protestujący domagają się m.in. natychmiastowej redukcji emisji CO2, bezzwłocznego przejścia na bezpieczne i przyjazne dla środowiska źródła energii, zaprzestania niszczenia siedlisk przyrodniczych i renaturalizacji obszarów zniszczonych, a także ochrony bioróżnorodności. Chcą również zawarcia międzynarodowych umów rozliczających korporacje i rządy z wytwarzania gazów cieplarnianych i niszczenia ekosystemów czy ograniczenia przemysłowego chowu zwierząt. Krytyka polskiej polityki energetycznej W czasie przemarszu z Pl. Defilad pod Sejm demonstranci zatrzymali się m.in. przed Ministerstwem Energii, gdzie padły słowa krytyki w stronę prowadzonej przez Polskę polityki energetycznej. Do protestujących przemawiali m.in. przedstawiciele inicjatywy Rodzice Dla Klimatu oraz międzynarodowego ruchu społeczno-politycznego Extinction Rebellion, który protestuje przeciwko bierności polityków wobec zmian klimatu. W przemówieniach podkreślano, że po raz pierwszy trwa w Polsce kampania wyborcza, w czasie której zaczynają wybrzmiewać kwestie klimatyczne. "Politycy opowiadają nam różne rzeczy. Coraz częściej odchodzą od zaprzeczania katastrofie i kreują się na obrońców środowiska, dlatego musimy cały czas wracać do podstawowego pytania: jaki jest plan redukcji emisji gazów cieplarnianych w Polsce" - mówiła pod Sejmem jedna z aktywistek. Przedstawiciele Strajku Klimatycznego podkreślali, że jest on apolityczny; apelowano jednak przy tym, by w najbliższych wyborach głosować na tych polityków, z którymi "można rozmawiać o zmianie klimatu". Demonstranci nieśli ze sobą transparenty z hasłami takimi jak: "CO2 nam weszło, zdrowie odeszło", "Bądźmy Eko-Logiczni", "Zmiana systemu, nie klimatu", "Ratujmy Ziemię, to jedyna planeta z kotkami", "Edukujcie, nie emitujcie" i "Curva mać". Wśród skandowanych haseł słychać było: "Najpierw ludzie, potem zyski", "Idzie uliczna fala klimatyczna", "Nie podnoście nam ciśnienia", a także "Strajkuj ponad podziałami" czy "Wspólna przyszłość, wspólny głos, jedna Ziemia - jeden los". Wsparcie Trzaskowskiego Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, który odwiedził uczestników marszu na Placu Defilad, podkreślił, że "jest ze wszystkimi tymi, którzy są dziś na strajku klimatycznym". "Zawsze podzielałem te postulaty. Jeszcze w Parlamencie Europejskim, jako europoseł, pracowałem nad tym, aby walczyć ze zmianami klimatycznymi. Później, jako minister spraw europejskich walczyłem o to, żeby było jak najwięcej pieniędzy na transformację naszego systemu energetycznego" - powiedział prezydent stolicy. Jak dodał, miasto stara się wspierać walkę ze zmianami klimatycznymi np. poprzez dopłaty za zieloną energię czy kupowanie niskoemisyjnego lub bezemisyjnego taboru komunikacyjnego. W związku z marszem w piątek komunikacja miejska była bezpłatna. Ratusz w ten sposób chciał zachęcić kierowców do przesiadania się do transportu publicznego i okazać solidarność z uczestnikami Warszawskiego Wielkiego Marszu Klimatycznego.