- "Ulica Sezamkowa" ma promować otwartość na innych - tak zmiany w znanym programie edukacyjnym tłumaczy Gary Knell (amerykański producent "Ulicy Sezamkowej"). Media spierają się jednak o sens wprowadzania tego typu modyfikacji. Ich zdaniem pokazywanie dzieciom stereotypów kulturowych i udawanie, że świat jest rajem, wcale nie przyczyni się do uświadomienia najmłodszym jak ważna jest tolerancja - czytamy w Gazecie Wyborczej. Jedną z opracowanych na potrzeby integracji wersji jest "Sesame Tree" - irlandzki odpowiednik "Sesame Street". W tym programie znane postaci zostały zastąpione przez Potto i Hildę. Zmieniono nawet nazwę, żeby odbiorcy programu nie zastanawiali się, czy akcja toczy się w dzielnicy katolickiej czy protestanckiej, bo chodzi tu przede wszystkim o zażegnanie sporów na tle wyznaniowym. Z badań przeprowadzonych na zlecenie irlandzkich producentów wynika, że jedno na sześcioro dzieci zdradza uprzedzenia: "Katolicy są inni, bo robią bomby", a "Protestanci chcą zabić katolików". To ma być jednym z powodów, dla których warto robić wersje narodowe programu. Belfast Telgraph podchodzi jednak do tego pomysłu sceptycznie, podkreślając, że taka integracja nie ma sensu, bo protestanci i katolicy mieszkają w innych dzielnicach, chodzą do innych szkół i rzadko kontaktują się z dziećmi spoza swoich kręgów kulturowych - czytamy w Gazecie Wyborczej.