Z raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) wynika, że świat ma tylko 12 lat na zapobieżenie klimatycznej katastrofie. Naukowcy uważają, że celem rządzących powinno być utrzymanie globalnego ocieplenia na poziomie nieprzekraczającym 1,5 stopnia Celjsusza - jest to cel ambitniejszy niż przyjęty w porozumieniu paryskim. Już teraz średnie temperatury na świecie są wyższe o jeden stopień w stosunku do epoki przedindustrialnej. Według IPCC efektem niezrealizowania celu 1,5 stopnia będą ekstremalne susze, pożary, powodzie, upały i zwiększenie ubóstwa. Liczba ofiar kataklizmów wzrośnie dramatycznie. Dokument został przyjęty przez wszystkie państwa zrzeszone w ONZ. Do raportu odniósł się m.in. prezes Shella Ben van Beurden. To o tyle wymowne, że Shell był jedną z firm, które ukrywały ekspertyzy na temat wpływu swojej działalności na klimat. Van Beurden zadeklarował zdecydowane działania na rzecz utrzymania globalnego ocieplenia w ryzach m.in. postawienie na gaz, który określił mianem "paliwa przyszłości". Prezes koncernu przestrzegł przed nonszalanckim podejściem do zagadnienia zmian klimatycznych. "To nie jest tak, jak ludzie czasem myślą: trochę więcej paneli słonecznych, trochę więcej wiatraków i sprawa będzie załatwiona" - skomentował. Holender zaproponował wielki projekt zalesiania Ziemi - chce, by powstał nowy las wielkości Puszczy Amazońskiej; pomogłoby to jego zdaniem zrealizować cel postawiony przez IPCC. (mim)