"To, co dzieje się w Kazachstanie, bezpośrednio dotyczy interesów Kremla w Azji Centralnej i pośrednio wpływa na sytuację w islamskich regionach Rosji" - podkreśla Dzerkało Tyżnia. Jak dodaje, wojskowa obecność w Kazachstanie to dla Moskwy jednocześnie korzyści i ryzyko. Korzyści polegają na tym, że Kreml otrzymuje zależne i będące pod kontrolą władze kraju, zorientowane na Rosję, a także ogranicza wpływ w Kazachstanie Chin i Turcji. Nabywa też dodatkowe zasoby, wzmacnia wizerunek Władimira Putina jako "zbierającego 'rosyjskie ziemie'" oraz jego pozycję negocjacyjną z prezydentem USA Joe Bidenem - czytamy. Związane jest też z tym spore ryzyko - uważa portal. Rosyjskie wojska "pokojowe" mogą być odebrane przez wielu mieszkańców Kazachstanu jako siły "okupacyjne". To z kolei może doprowadzić do strat wizerunkowych w kraju, w którym i tak silne są nastroje antyrosyjskie - wskazuje. Może też to skutkować zbrojnymi napaściami na rosyjskich żołnierzy i na Rosjan, którzy stanowią ok. 20 proc. mieszkańców Kazachstanu. Wojskowa obecność w Kazachstanie oznacza, że Rosja będzie zmuszona do przerzucenia do tego kraju części swoich wojskowych i zasobów finansowych. "To bez wątpienia dobra wiadomość dla Ukrainy: im więcej problemów mają rosyjskie władze, tym lepiej dla nas" - ocenia.