W Sewastopolu za przyłączeniem Krymu do Rosji zagłosowało 474 tys. osób. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że miasto ma zaledwie 338 tys. mieszkańców. Podobnych nadużyć mogło być we wczorajszym referendum na Krymie, w którym oficjalnie głosowało ponad 80 proc. mieszkańców, a ponad 95 proc. z nich opowiedziało się za przyłączeniem półwyspu do Federacji Rosyjskiej, zdecydowanie więcej. Zdaniem szefa Komitetu Wyborców Ukrainy Andrija Kriski głównym narzędziem służącym do fałszowania wyników była uproszczona procedura dodawania ludzi do spisu wyborców w dzień referendum. Kriska dodaje, że w ten sposób jedna osoba mogła oddać swój głos w kilu punktach wyborczych. Mieszkająca w Symferopolu dziennikarka Katherine Serhatskova na swoim profilu facebookowym donosiła wczoraj, że dostała kartę do głosowania chociaż nie jest obywatelką Krymu - "tylko na tej podstawie, że jest Rosjanką".