Do buntu milicji miało dojść we Lwowie, Iwano-Frankiwsku i Tarnopolu, gdzie od minionego tygodnia trwają demonstracje przeciwko decyzji władz, które odmówiły podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Mer Lwowa Andrij Sadowy otwarcie ostrzegł, że jeśli rządzący spróbują zaatakować studencki protest w jego mieście, na ulice wyjdą wszyscy jego mieszkańcy. W sobotę nad ranem milicja brutalnie rozpędziła uczestników demonstracji na Majdanie (placu) Niepodległości w Kijowie. "Uprzedzam: jeśli ktokolwiek ma zamiar powtórzyć to we Lwowie, naprzeciwko stanie nie tylko kilka tysięcy studentów, którzy są teraz na lwowskim Euromajdanie. We Lwowie wyjdzie całe miasto" - napisał Sadowy na Facebooku. Wpis cytuje agencja Interfax-Ukraina. Według lwowskiego portalu Zaxid.net (czyt. Zachid.net) rada koordynacyjna Euromajdanu w tym mieście zbiera mężczyzn, którzy - jak czytamy - "wiedzą, czym jest walka". Ludzie ci mają być skierowani do Kijowa, gdzie w niedzielę opozycja organizuje wielki wiec antyrządowy. Protesty na Ukrainie wybuchły 21 listopada, kiedy rząd ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Porozumienie miało być zawarte w piątek na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Zgromadzeni na Placu Niepodległości w Kijowie demonstranci mieli nadzieję, że oświadczenie rządu to blef, dzięki któremu władze chcą uzyskać od UE większą pomoc finansową. Gdy tego samego dnia w godzinach popołudniowych media przekazały, że obecny w Wilnie prezydent Janukowycz jednak nie podpisał umowy, w centrum Kijowa pojawiły się liczne oddziały milicji, w tym funkcjonariusze specjalnej formacji Berkut. Doszło do przepychanek. Politycy opozycji ogłosili wówczas, że protesty będą kontynuowane oraz że będą oni dążyć do usunięcia Janukowycza ze stanowiska szefa państwa. W sobotę nad ranem na Majdan Niepodległości wkroczyli milicjanci Berkuta, którzy rozpędzili demonstrację, bijąc ludzi pałkami i rozpylając gaz łzawiący. Rannych zostało kilkadziesiąt osób, w tym dwóch obywateli polskich. W sobotę późnym popołudniem w Kijowie ponownie zebrały się tłumy, które protestują, domagając się tym razem zmiany władzy. Z Kijowa Jarosław Junko