Żołnierze wypowiedzieli się do kamery czekając na dowódcę, który rozmawiał z przedstawicielami sił rosyjskich. - Czekamy na kolejne ultimatum. Pewnie każą nam się wynosić z naszymi rodzinami - powiedział. Nie mogę osobie wyobrazić, że biorę broń i celuję w tych ludzi, mam krewnych tam, gdzie oni mieszkają. - A nasi sąsiedzi, wiecie co oni krzyczą po nocach? Gdy gasimy światła w jednostce, to krzyczą: "włączcie światło, żeby mogli was powystrzelać". Stare kobiety, po siedemdziesiątce, życzą nam śmierci, żeby mieć lepsze życie. Żeby dostały 200 hrywien (trochę ponad 50 złotych - przyp. red.) więcej - mówi. Stacjonujący na Krymie ukraińscy żołnierze od ponad dwóch tygodni poddawani są silnej presji psychicznej. Grożąc atakiem na nich i ich rodziny, rosyjskie siły okupacyjne próbują skłonić ich do złamania przysięgi wierności Ukrainie. Kilka jednostek zostało rozbrojonych i przejętych. Uznawane tylko przez Rosję władze Krymu zapowiedziały wczoraj "nacjonalizację" sprzętu i baz ukraińskich na półwyspie.