Autor artykułu "Polski test dla Zełenskiego", Ołeksandr Szewczenko, wskazuje, że gestem pojednania mogłoby być przekazanie polskiej społeczności katolickiej kościoła św. Mikołaja w Kijowie. Obecnie funkcjonuje on jako sala muzyki organowej. Katolicy od lat bezskutecznie zabiegają o zwrot tej świątyni. "Po ociepleniu w stosunkach polsko-ukraińskich, które obserwowane było we wrześniu, podczas wizyty prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Warszawie, owo polsko-izraelskie oświadczenie ambasadorów stało się pierwszym testem dla ukraińsko-polskich relacji dwustronnych (...)" - ocenił publicysta. Co napisali ambasadorowie 2 stycznia ambasadorowie Polski i Izraela na Ukrainie, Bartosz Cichocki i Joel Lion, wystosowali pismo z krytyką władz miejskich Kijowa oraz obwodu lwowskiego, które - jak oświadczyli - "celebrują historyczne postaci i wydarzenia, które należy raz na zawsze potępić". Dyplomaci wskazali m.in., że lwowska rada obwodowa wydzieliła środki publiczne na upamiętnienie w 2020 r. "nazistowskiego kolaboranta" Andrija Melnyka, a także "ksenofobicznego, antysemickiego i antypolskiego pisarza" Iwana Łypy oraz jego syna Jurija Łypy, twórcy "rasistowskiej teorii ukraińskiej rasy". Zwrócili też uwagę, iż 1 stycznia na gmachu administracji państwowej w Kijowie wyeksponowano baner z wizerunkiem Stepana Bandery. "Grom z jasnego nieba" Od tego, w jaki sposób ukraińskie władze wyjdą z tej sytuacji, będzie zależała przyszłość stosunków między Ukrainą i Polską w najbliższych kilku latach - ocenił publicysta Dzerkała Tyżnia. "Oświadczenie ambasadorów Bartosza Cichockiego i Joela Liona stało się prawdziwym gromem z jasnego nieba, tym bardziej, że zostało wydane dzień po Nowym Roku, gdy kraj był najmniej przygotowany do kolejnego skandalu, związanego z upamiętnieniem postaci historycznych" - podkreślił. Szewczenko przypomniał, że jeszcze przed wyborami prezydenckimi Zełenski mówił, iż historia Ukrainy i Polski potrzebuje "profesjonalnego dialogu". Przywołał wizytę ukraińskiego prezydenta w Polsce, w trakcie której porozumiał się on z prezydentem Andrzejem Dudą odnośnie do resetu grupy roboczej działającej przy szefach dwóch państw oraz obiecał odblokowanie pozwoleń na polskie prace poszukiwawcze szczątków ofiar konfliktów na Ukrainie. Autor zacytował również słowa nowego szefa ukraińskiego IPN Antona Drobowycza, który mówił w grudniu, że w sprawach historycznych Polska i Ukraina powinny skończyć z "przeciąganiem liny na arenie politycznej" i zacząć rozmawiać o godności ludzkiej oraz prawach człowieka. Drobowycz zapowiedział wówczas, że w styczniu spotka się z ambasadorem Cichockim. Zamrożenie polsko-ukraińskich stosunków "Po oświadczeniu z 2 stycznia będzie znacznie więcej tematów rozmowy ambasadora Polski z szefem IPN Ukrainy. I tutaj rodzi się główne pytanie: w jaki sposób Ukraina czasów Zełenskiego będzie budowała dialog z Polakami?" - napisał Szewczenko. Jak zaznaczył, za czasów poprzednich ukraińskich władz "każda podobna iskra w jednej chwili przekształcała się w ogromny płomień wzajemnych oskarżeń oraz demagogii". "W efekcie zakończyło się to faktycznym zamrożeniem polsko-ukraińskich stosunków nie tylko na poziomie dialogu historycznego, ale i na szczeblu politycznym" - czytamy. Publicysta wskazał, że wraz z wyborem Zełenskiego na prezydenta Ukrainy władze w Warszawie oczekiwały, iż dojdzie do odnowienia dialogu z Kijowem. Przypomniał przy tym dyskusję na temat oświadczenia dwóch ambasadorów, która odbyła się za pośrednictwem mediów między rzeczniczką MSZ Ukrainy Kateryną Zełenko i polską ambasadą na Ukrainie. Zełenko w odpowiedzi na list Cichockiego i Liona oświadczyła, że władze Ukrainy samodzielnie wyznaczają swoich bohaterów, zaś ambasada RP odpowiedziała, że "trudno uwierzyć, iż takie słowa mogły paść z ust dyplomaty ukraińskiego". "Jedynie półoficjalny charakter tych oświadczeń ratuje polsko-ukraińskie stosunki przed kolejnym kryzysem" - ocenił Szewczenko. Propozycja Szewczenki Autor stwierdził jednocześnie, że historia mogłaby posłużyć jako motor dla rozwoju relacji dwustronnych. "Do tego jednak potrzebne jest nie tylko konstruktywne, ale i kreatywne, twórcze, podejście. Nasi sąsiedzi sami zresztą podrzucają nam tematy, które mogą stać się czynnikiem jednoczącym w stosunkach polsko-ukraińskich" - napisał. Przypomniał tu historię kościoła św. Mikołaja, zbudowanego przez architekta Władysława Horodeckiego i polskiego przedsiębiorcę Józefata Andrzejowskiego. "W ostatnich latach budynek znajdował się w stanie awaryjnym, a parafia walczy o przywrócenie prawa własności wiernym, by mogli oni samodzielnie uzyskać zagraniczne środki na rekonstrukcję. Byłoby to historycznie sprawiedliwe, bo przecież kościół został zbudowany za pieniądze kijowskich katolików" - czytamy. Zdaniem Szewczenki jeśli władze Ukrainy przestaną ignorować ten problem i zaproponują stronie polskiej współpracę w odnowieniu kościoła, "będzie to właśnie tym kreatywnym podejściem i długo oczekiwanym przeniesieniem dyskusji historycznej z płaszczyzny negatywnej na pozytywną". "Problem różnego traktowania pewnych postaci historycznych nigdzie nie zniknie i tutaj potrzebne jest to drugie, konstruktywne podejście. Pod warunkiem pozbawionego emocji i polityki, spokojnego dialogu ukraińscy i polscy historycy, a tym bardziej dyplomaci, na pewno dojdą do zgody" - czytamy w Dzerkale Tyżnia. Z Kijowa Jarosław Junko