Adwokaci marynarzy ukraińskiej marynarki wojennej, zatrzymanych w niedzielę przez Rosję w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej, przez ponad dobę nie byli w stanie ustalić, gdzie są ich klienci. Ludmiła Dubina, rzeczniczka praw człowieka z rosyjskiej administracji anektowanego Krymu, potwierdziła w piątek rano, że ukraińscy marynarze zostali przewiezieni do moskiewskiego aresztu śledczego Lefortowo. "Wywożąc marynarzy w tajemnicy, rosyjskie władze szydzą nawet z własnego prawa. Przez ponad dobę nie wiedzieliśmy, gdzie są nasi klienci. To znaczy, że nie mogliśmy powiedzieć przerażonym rodzicom, gdzie są ich dzieci. Dziś złożyłem wniosek z żądaniem informacji o miejscu przetrzymywania mojego klienta" - powiedział Mamed Mambetow. "W czwartek chciałem odwiedzić go w symferopolskim areszcie. Jednak naczelnik aresztu powiedział, że to niemożliwe, bo trwają właśnie czynności śledcze i mogę mieć widzenie dopiero w piątek rano. Gdy wyszedłem z budynku, przeczytałem w mediach społecznościowych, że marynarzy wywieziono już z Symferopola" - wyjaśnił krymski adwokat. "Skontaktowałem się kolejny raz z naczelnikiem aresztu, pytając, czy to prawda, że marynarzy nie ma już na terytorium anektowanego Półwyspu Krymskiego. Usłyszałem, że nie może mi udzielić żadnej informacji" - powiedział w rozmowie z PAP Mambetow, podkreślając, że jest oburzony całą sytuacją. "Nie można ich trzymać w zwykłych aresztach i więzieniach" Marynarzy znajdujących się w Lefortowie odwiedziła dziennikarka niezależnej rosyjskiej telewizji Dożd Kogerszyn Sagijewa, która należy także do komisji społecznej wizytującej więzienia w Moskwie. Sagijewa przekazała, że w Lefortowie powiedziano jej, iż trzech poszkodowanych marynarzy jest w szpitalu aresztu śledczego Matrosskaja Tiszyna. Alina Pawluk, ukraińska ekspertka ds. praw człowieka i prawniczka Ukraińskiej Grupy Doradztwa Prawnego, wyjaśnia, że ukraińscy wojskowi w ogóle nie powinni być przez Rosję sądzeni, ale zwróceni Ukrainie w toku wymiany jeńców. "Według międzynarodowego prawa humanitarnego - zwanego prawem wojny - jeńców wojennych nie można sądzić podczas trwania konfliktu zbrojnego. Proces przeprowadzony przez jedną z walczących stron nie może być przecież obiektywny" - podkreśliła Pawluk. Alina Pawluk wyjaśniła również, że odpowiednim do sądzenia jeńców jest tylko sąd wojskowy i że ukraińscy żołnierze powinni być trzymani oddzielnie od przestępców. "Nie można ich trzymać w zwykłych aresztach i więzieniach, bo nie popełnili wykroczeń kryminalnych. Rosja powinna utworzyć specjalny obóz dla ukraińskich wojskowych" - uważa Alina Pawluk. Ekspertka zwróciła również uwagę, że w moskiewskim areszcie śledczym ukraińscy marynarze są przetrzymywani w izolatkach. Jej zdaniem, nadużyciem jest też zmuszanie ukraińskich żołnierzy do przebrania się w stroje więzienne. Jeńcy wojenni mają prawo zachować swoje mundury. Ponadto zgodnie z konwencją genewską z 1949 roku, rannym żołnierzom powinna być natychmiast udzielona pomoc lekarska, zaś ich bliskim podana informacja o zdrowiu zatrzymanych. Rannych jeńców nie można poddawać również żadnej formie sądu ani prowadzić w stosunku do nich postępowań karnych. Alina Pawluk przypomniała, że posiedzenie sądu w sprawie trzech rannych marynarzy - Andrija Ejdera, Andrija Artemenka i Wasyla Soroki - odbyło się w szpitalu w Kerczu. Do marynarzy nie dopuszczono adwokatów, mimo że władza rosyjska wiedziała o istnieniu prawników uzgodnionych z krewnymi. "W takich warunkach ci jeńcy nie mają szans obrony. Posiedzenie sądu przeciwko jeńcom wojennym w szpitalu to łamanie nie tylko konwencji genewskiej, ale i praw człowieka. Mamy nadzieję, że międzynarodowa opinia publiczna na to zareaguje" - zaznaczyła Pawluk. Zatrzymania ukraińskich marynarzy Rosjanie zatrzymali 24 ukraińskich marynarzy po ostrzelaniu w niedzielę trzech niewielkich okrętów marynarki wojennej Ukrainy w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej, która łączy Morze Czarne z Azowskim. Ukraińskie jednostki zostały przejęte, a marynarze decyzją sądu umieszczeni w areszcie. Całą załogę Rosja uznaje za podejrzanych o popełnienie przestępstwa polegającego na nielegalnym przekroczeniu granicy państwowej. Artykuł rosyjskiego kodeksu karnego, na który powołuje się sąd, mówi o "nielegalnym przekroczeniu granicy, dokonanym przez grupę osób działających w zmowie czy (przez) grupę zorganizowaną albo też z użyciem przemocy czy groźbą jej użycia". Grozi za to kara do sześciu lat więzienia. Z Kijowa Monika Andruszewska