Szczekun został zaproszony na wiedeńską konferencję poświęconą zapobieganiu torturom na świecie przez amerykańskiego ambasadora przy OBWE Daniela Baera. Aktywista opowiadał, że był dręczony na wiele sposobów: rozbierano go, bito, rażono prądem, strzelano do niego z wiatrówki i grożono obcięciem uszu. - Międzynarodowa społeczność musi działać, by powstrzymać wydarzenia na Krymie i bronić ludzi, którzy nie chcą być rosyjskimi obywatelami i cały czas muszą żyć w napięciu - powiedział Szczekun dziennikarzom oskarżając o tortury członków tzw. Samoobrony Krymu. - Każda osoba może mówić co chce, nawet to, że była torturowana, a potem wypuszczona - to całkowity nonsens. Członkowie Samoobrony nie mieli nic wspólnego ze Szczekunem, ani innymi porwaniami - odpierał zarzuty ukraińskiego aktywisty szef krymskiej Samoobrony Michaił Szeremet w rozmowie telefonicznej z agencją Reutera. Szczekun był jednym z organizatorów proeuropejskich demonstracji na Krymie. Organizował też protesty przeciwko wkroczeniu na Krym oddziałów rosyjskich. Poinformował, że został porwany wraz z innym działaczem na stacji kolejowej przez siły Samoobrony 9 marca. Następnie został wywieziony w nieznane miejsce, gdzie poddano go torturom. Porywacze oskarżali go m.in. o chęć blokowania referendum na Krymie oraz powiązania z ukraińskimi nacjonalistami. Aktywista powiedział, że został uwolniony dopiero 20 marca. Poinformował, że wśród przesłuchujących byli mężczyźni mówiący i wyglądający jak Czeczeni. Ukraina nie uznała wyników referendum, w którym większość mieszkańców Krymu opowiedziała się za przyłączeniem półwyspu do Rosji, a samo przyłączenie władze w Kijowie uznały za zbrojną aneksję.