Ukraińscy żołnierze w Polsce w szoku. "Prosiłem dowódcę, by mnie stąd zabrał"
Ukraińscy żołnierze skarżą się na przestarzałe metody szkolenia na polskich poligonach. Mają one pochodzić "z czasów wojny w Afganistanie i Iraku". Jak wskazują uczestnicy, szczególnie brakuje szkoleń z obsługi dronów. - Nadal uczą się z podręczników z czasów Grunwaldu - żartował uczestnik szkolenia w rozmowie z BBC. Doniesienia stacji skomentowało polskie MON.

W skrócie
- Ukraińscy żołnierze skarżą się na przestarzałe metody szkolenia w Polsce oraz brak nowoczesnych zajęć z obsługi dronów.
- Polski resort obrony i Sztab Generalny Ukrainy twierdzą natomiast, że program szkoleniowy uwzględnia realne potrzeby żołnierzy walczących na froncie.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
BBC News Ukraine rozmawiało z ukraińskimi żołnierzami i tłumaczami, którzy towarzyszyli im podczas szkolenia w Polsce.
Program szkolenia obejmuje m.in. taktykę, topografię, przetrwanie, medycynę taktyczną, szkolenie ogniowe i szturmowe oraz międzynarodowe prawo humanitarne. Szkolenia prowadzą głównie polscy instruktorzy, choć część kursów realizowana jest wspólnie ze szkoleniowcami z innych państw partnerskich NATO.
Major o pseudonimie "Osiemnastka", dowódca batalionu jednej z brygad szturmowych, walczących obecnie na kierunku pokrowskim, opowiada BBC o kursie adaptacyjnym, jaki jego batalion przeszedł w Polsce w 2024 roku.
Ukraińscy żołnierze skarżą się na szkolenia w Polsce
Według jego słów na początku szkolenia rekrutom oferowano wybór z kilku specjalizacji: mogli szkolić się na strzelców wyborowych (snajperów piechoty, strzelców krótkiego i średniego zasięgu), saperów, operatorów bezzałogowych statków powietrznych oraz załóg BMP.
Zajęcia prowadzili instruktorzy z Polski, Czech i Ukrainy. Czesi szkolili strzelców wyborowych i saperów, Polacy - załogi BMP, natomiast Ukraińcy uczyli taktyki.
- Uczyli tego, czego nasz żołnierz nie zobaczy w boju - mówił BBC jeden z uczestników.
Na przykład, jak relacjonował major "Osiemnastka", szkolenie z medycyny taktycznej opierało się na zasadzie złotej godziny - standardzie ewakuacji rannych w ciągu 60 minut, który pojawił się po wojnach w Iraku i Afganistanie.
Strona polska miała również szkolić operatorów bezzałogowych statków powietrznych, ale w rzeczywistości była w stanie zapewnić jedynie bezpieczną przestrzeń do tego celu.
Ukraiński żołnierz: Prosiłem dowódcę, żeby mnie stąd zabrał
"Kastet" przybył do Polski na początku 2025 roku, aby doskonalić swoje umiejętności - miał zdobyć stopień sierżanta i dowodzić plutonem.
- Po pierwszym tygodniu dzwoniłem już do dowódcy, żeby mnie stąd zabrał. Powiedziałem, że wsiądę do autobusu i sam przyjadę - wspominał żołnierz w rozmowie z BBC. Wyjaśnił, że nie zgadzał się z tym, czego uczyli polscy instruktorzy.
Jako przykład "Kastet" wskazał na kursy przetrwania, podczas których uczono żołnierzy, jak poruszać się po terenie za pomocą papierowych map. Jak argumentuje, przez ponad 3,5 roku działań bojowych nigdy nie musiał tego robić, ponieważ wszystkie mapy są w telefonach lub tabletach żołnierzy.
Ponadto według "Kasteta" szturmy okopów i operacje miejskie również są nauczane zgodnie z realiami wojen sprzed 20 lat.
"Kastet" uważa, że to, czego nauczyli polscy instruktorzy, było przydatne dla żołnierzy "sztabu", którzy stanowili połowę grupy. Pozostali - żołnierze z doświadczeniem bojowym - według niego uczyli Polaków sami.
- Pokazaliśmy im, jak prawidłowo i o wiele łatwiej sterować dronem. Byli w szoku - mówił, dodając, że dostał nawet za to certyfikat od instruktorów.
Polski ochotnik w ukraińskiej armii: Dowódcy NATO nie chcą przyznać się do błędu
Choć szkolenia dronowe w Polsce są rzadkie, nazywanie polskich kursów bezużytecznymi byłoby nie tylko przesadą, ale i kłamstwem - zaznacza BBC. Ukraina korzysta z zachodniego uzbrojenia, w tym polskich Krabów, dlatego szkolenie w bezpiecznych warunkach jest dla niej kluczowe; podkreśla to również polski ochotnik "Żurek" (pseudonim zmieniony), walczący w Służbie Zbrojnej Ukrainy.
"Żurek" zgadza się też, że problemy wskazywane przez ukraińskich żołnierzy występują, lecz nie tylko w Polsce. Jego zdaniem NATO wie, jak zmieniła się wojna, ale opiera się aktualizacji metod. Instruktorzy często trzymają się przestarzałych procedur, a część z nich to oficerowie sztabowi bez doświadczenia bojowego, co powoduje rozbieżność między szkoleniem a realiami frontu.
Polski ochotnik zaznacza jednak, że odpowiedzialność leży także po stronie ukraińskiej. Dowództwo musi przedstawiać partnerom realistyczne warunki walki i lepiej definiować potrzeby szkoleniowe. Problemy obejmują m.in. braki kadrowe, słabą komunikację i niewydolny korpus sierżantów. Istnieje też "syndrom doświadczonego żołnierza" - weterani ignorują instruktorów, którzy nie brali udziału w walkach.
Szkolenia za granicą powinni prowadzić doświadczeni ukraińscy instruktorzy, a Polacy powinni obserwować i dzielić się skutecznymi procedurami - uważa "Żurek".
Major "Osiemnastka" próbował przekonać polskich i czeskich instruktorów do zmian. Według niego czescy instruktorzy słuchali, niektórzy nawet robili notatki i próbowali dostosować program w trakcie szkolenia. Jednak Polacy tylko wzdychali i mówili: "takie mamy zasady w Polsce".
Stanowiska MON i Sztabu Generalnego Ukrainy
Sztab Generalny Ukrainy poinformował BBC, że regularnie otrzymuje informacje zwrotne z zagranicznych szkoleń i dzięki temu stale udoskonala programy, uwzględniając doświadczenia z działań bojowych. Analizuje również raporty po każdym cyklu szkoleniowym, ale nie ujawnia, czego dokładnie dotyczą ani jak odnoszą się do realiów wojny.
Polskie Ministerstwo Obrony zapewniło, że nie otrzymało żadnych uwag od strony ukraińskiej. Obie strony twierdzą też, że szkolenia obejmują użycie dronów.
"Podczas szkolenia, we wszystkich modułach szkoleniowych, uwzględniono i faktycznie wykorzystano różne typy dronów" - brzmi fragment listu MON do BBC.
"Przeprowadzone szkolenie jest wynikiem połączenia oczekiwań strony ukraińskiej z możliwościami organizacyjnymi dowództwa CAT-C i poszczególnych modułów szkoleniowych" - dodano.
Na prośbę o udostępnienie programów szkoleń, MON odpowiedziało BBC, że ze względów bezpieczeństwa ich nie ujawniają, ale dokumenty te stanowią własność strony ukraińskiej, która może je udostępnić według własnego uznania.
Sztab Generalny poinformował z kolei, że nie publikuje informacji o gotowości bojowej ani poziomie wyszkolenia. Polska odpowiada za organizację i logistykę szkoleń, natomiast Ukraina za dobór żołnierzy i tworzenie programów.
Sztab Generalny nie zaprzecza, że główna odpowiedzialność za opracowanie programów spoczywa na nim. "Szkolenie odbywa się na podstawie dyrektyw szkoleniowych, opracowywanych zgodnie z programami szkolenia Sił Zbrojnych Ukrainy" - wskazuje Sztab Generalny.
Źródło: BBC News Ukraine
















