Na posiedzeniu parlamentarnej komisji śledczej, badającej rozkradanie majątku i sprzętu wojskowego w latach 1991-2017, prokurator zaatakował m.in. byłego ministra obrony Anatolija Hrycenkę, który startuje w marcowych wyborach prezydenckich. O reelekcję będzie ubiegał się w nich także obecny prezydent Petro Poroszenko. Łucenko mówił, że największa wyprzedaż mienia wojskowego rozpoczęła się w 2005 r., gdy resortem obrony kierował Hrycenko. Działania byłych ministrów i szefów sztabu "mogą być kwalifikowane z paragrafu mówiącego o niedbałości, ale mogą też być rozpatrywane jako zdrada państwa" - powiedział. Rzeczniczka Hrycenki, Chrystyna Bondarenko, w odpowiedzi oświadczyła, że słowa Łucenki, "kuma prezydenta, jak i inne działania błaznów z ulicy Bankowej (siedziba prezydenta) mówią o tym, że dla ekipy Poroszenki są to ostatnie dni u władzy". Sam Hrycenko słów prokuratora dotąd nie skomentował. W minionym roku Hrycenko uzyskiwał w sondażach prezydenckich nawet drugie miejsce po byłej premier Julii Tymoszenko. W kwietniu chciało na nich głosować odpowiednio 10,9 oraz 14,2 proc. respondentów. W ostatnim, opublikowanym w styczniu, badaniu, Hrycenko spadł już na piąte miejsce. Uzyskał w nim 6,3 proc. poparcia. Obecnie na czele rankingów przedwyborczych znajdują się: Poroszenko, Tymoszenko i komik telewizyjny Wołodymyr Zełenski. Chce na niego głosować 23 proc. respondentów spośród 50,9 proc., którzy zadeklarowali, że dokonali już wyboru i z pewnością pójdą do urn - wskazują wyniki wspólnego badania Centrum Razumkowa, Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii oraz pracowni Socis. Na drugim miejscu uplasował się Poroszenko z poparciem 16,4 proc., a na trzecim - Tymoszenko z wynikiem 15,7 proc. Wybory prezydenckie na Ukrainie odbędą się 31 marca. Jesienią mieszkańcy tego kraju będą natomiast wybierali nowy skład Rady Najwyższej (parlamentu). Z Kijowa Jarosław Junko