"W związku z tym, że (Krawczenko) nie żyje, sprawa sądowa wobec niego nie zostanie wszczęta" - powiedział rzecznik informując, że śledztwo w sprawie zabójstwa Gongadzego dobiega końca. Zarzut umyślnego doprowadzenia do śmierci dziennikarza usłyszy były generał ukraińskiego MSW, Ołeksij Pukacz - podała prokuratura. W materiałach śledztwa nie ma nazwiska byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy. W 2000 roku jego ochroniarz major Mykoła Melnyczenko opublikował dokonane z podsłuchu w gabinecie prezydenckim nagrania, z których wynika, jak Kuczma w gniewie mówi, że należy pozbyć się Gongadzego. Na tzw. taśmach Melnyczenki brzmi także głos ówczesnego szefa kancelarii Kuczmy, Wołodymyra Łytwyna. Obecnie jest on przewodniczącym Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy. Na nagraniach słychać również głosy ówczesnego szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Leonida Derkacza i szefa MSW Krawczenki. Ten ostatni w marcu 2005 roku popełnił samobójstwo. Jak mówił wówczas zastępca prokuratora generalnego Wiktor Szokin Krawczenko strzelił do siebie dwukrotnie: w podbródek i w prawą skroń. Gongadze, dziennikarz gazety internetowej "Ukraińska Prawda", który tropił korupcję na szczytach władz, zaginął we wrześniu 2000 roku. Dwa miesiące później jego pozbawione głowy ciało odnaleziono w lesie w okolicach Kijowa. Ołeksij Pukacz został zatrzymany w lipcu 2009 roku po sześciu latach poszukiwań. Tuż po aresztowaniu wskazał miejsce, gdzie ukryto głowę Gongadzego. Według ustaleń śledztwa Pukacz kierował grupą oficerów milicji, którzy porwali Gongadzego i wywieźli go z Kijowa. Obecnie trzech z nich odsiaduje długoletnie wyroki więzienia. Pukacz miał osobiście zamordować Gongadzego, dusząc go paskiem.