W związku z tym, że żaden z kandydatów nie otrzymał ponad 50-procentowego poparcia, 7 lutego dojdzie do drugiej tury wyborów, w której Janukowycz zmierzy się z Tymoszenko. Były prezes Narodowego Banku Ukrainy Serhij Tihipko uzyskał według najnowszych danych 13,07 proc. głosów. Były przewodniczący parlamentu Arsenij Jaceniuk uzyskał 6,98 proc. Piąty jest obecny prezydent Wiktor Juszczenko, który zgromadził 5,42 proc. głosów. Jak podała wcześniej CKW, frekwencja w niedzielnych wyborach wyniosła 66,72 proc. To było referendum - Wyborcy sprawiedliwie ocenili pięć lat rządów pomarańczowych polityków - oświadczył w niedzielę wieczorem Janukowycz. W wyborach prezydenckich pięć lat temu szefowa rządu popierała ówczesnego kontrkandydata Janukowycza, obecnego prezydenta Wiktora Juszczenkę. Pomarańczowy był wtedy kolorem wyborczym kampanii Juszczenki. - Dzisiejsze głosowanie było swego rodzaju referendum. Dziś otrzymali oni (przeciwnicy Janukowycza - red.) sprawiedliwą ocenę wyborców - powiedział Janukowycz. Zdaniem Janukowycza wyniki wyborów wskazane w sondażach powyborczych "doprowadziły Tymoszenko do rozpaczy". - I ja się temu nie dziwię. Doskonale rozumiem, że liczyła na to, iż znowu uda się jej przeciągnąć wyborców na swoją stronę. W tym celu jednak powinna uznać błędy, których w ciągu ostatnich pięciu lat dopuściła się i ona sama, i cała pomarańczowa ekipa - oświadczył polityk. Janukowycz, który spotkał się z dziennikarzami dopiero trzy godziny po ogłoszeniu rezultatów sondaży powyborczych, przyznał jednocześnie, że nie jest zagorzałym przeciwnikiem haseł, głoszonych przez jego rywali. - Wezmę je pod uwagę w swej przyszłej działalności - podkreślił. Janukowycz nie ma szans Już w niedzielę wieczorem Tymoszenko zaapelowała do wyborców ze środowisk narodowo-demokratycznych o udzielenie jej poparcia w walce z Janukowyczem. - Nie pozwolę, by nasz kraj zszedł z drogi demokracji. Ukraina była i pozostaje państwem europejskim. Janukowycz nie ma szans - oświadczyła w wystąpieniu transmitowanym przez stacje telewizyjne. Tymoszenko poprosiła m.in. o poparcie wyborców prezydenta Wiktora Juszczenki, który ubiegając się w niedzielę o reelekcję, uzyskał w sondażach powyborczych od 5,1 do 6 proc. głosów. Podobne apele skierowała do zwolenników byłego prezesa banku narodowego Serhija Tihipki i byłego przewodniczącego parlamentu Arsenija Jaceniuka, którzy zajęli w niedzielę odpowiednio trzecie i czwarte miejsce. Mówiąc o Janukowyczu, premier Tymoszenko użyła słowa "kryminalista", co było nawiązaniem do bujnej młodości jej rywala, kiedy to był karany. - Poparcie, które uzyskała Tymoszenko w niedzielę, daje nam pewność, że w drugiej turze odniesiemy zwycięstwo - oznajmił jeden z jej najbliższych współpracowników, wicepremier Ołeksandr Turczynow. Koniec pomarańczowych Stronnicy Janukowycza sprawiali w niedzielny wieczór wrażenie, że bardziej cieszą się z końca władzy Juszczenki niż ze zwycięstwa swojego lidera. - To koniec władzy pomarańczowych - ogłosił Nestor Szufrycz, deputowany Partii Regionów. - Prezydent Wiktor Juszczenko opuścił nasz polityczny bazar - powiedział w stacji telewizyjnej ICTV. Sztab wyborczy prezydenta Juszczenki unikał ze swej strony komentarzy na temat exit-polls. - Nasze stanowisko zostanie przekazane po otrzymaniu oficjalnych wyników wyborów - oświadczył wiceszef kancelarii prezydenckiej Roman Bezsmertny. Szefowa kancelarii Wira Uljanczenko, która od lat znana jest ze wspierania Juszczenki w najtrudniejszych sytuacjach, oświadczyła tymczasem, że nadal wierzy w swego zwierzchnika. - Jesteśmy przekonani, że Wiktor Juszczenko wejdzie do drugiej tury wyborów - oświadczyła ku zdumieniu obserwatorów. Wybory będą ważne - Wybory zostaną uznane za ważne - oświadczyli wieczorem, tuż przed zakończeniem głosowania, przedstawiciele społecznego Komitetu Wyborców Ukrainy (KWU) w Kijowie. - Uważamy, że wyniki wyborów nie zostaną podważone - powiedział na konferencji prasowej wiceprzewodniczący KWU Witalij Tesłenko. Zdaniem szefa KWU Ołeksandra Czernenki wybory prezydenckie odbywają się bez większych naruszeń prawa. - Wiem, że podliczanie głosów spotka się z problemami, ale do masowych fałszerstw nie dojdzie - oświadczył w rozmowie ze stacją telewizyjną 5.Kanał. Nad przebiegiem głosowania czuwało ponad 3 tys. zagranicznych obserwatorów, zarejestrowanych przez Centralną Komisję Wyborczą w Kijowie. Tegoroczne wybory prezydenckie są piątymi wyborami szefa państwa ukraińskiego od zdobycia niepodległości w 1991 r. Wtedy to prezydentem został Leonid Krawczuk. W 1994 r. zastąpił go na tym stanowisku Leonid Kuczma, który rządził krajem przez dwie kadencje. W 2004 roku na prezydenta wybrano Juszczenkę. Druga tura wyborów na Ukrainie - kto wygra? Dołącz do dyskusji