- Przy pomocy Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych szykujemy rezerwy artykułów spożywczych na wypadek nieodpowiedniej reakcji Kijowa i zamknięcia kanałów dostaw towarów. Nie będzie to dla nas nieprzyjemna niespodzianka - powiedział wicepremier. Jak przypomniał, produkcja energii elektrycznej na samym Krymie nie wystarcza, żeby całkowicie zapewnić dostawy prądu wszystkim przedsiębiorstwom i mieszkańcom na półwyspie. - Szykujemy ponad 200 mobilnych generatorów na diesel, które pozwolą przeprowadzić referendum i zagwarantują pracę komisjom wyborczym oraz dostawy do wszystkich socjalnie ważnych obiektów republiki - zapowiedział. - W razie podjęcia przez spółkę Ukrenergo tak barbarzyńskiej decyzji, jak przerwanie dostaw prądu, będziemy przez krótki czas całkowicie zaopatrzeni w energię dzięki tym mobilnym generatorom. Oprócz tego rozpatrywana jest możliwość zwiększenia mocy działających elektrowni oraz budowy elektrowni parowo-gazowej na Półwyspie Kerczeńskim - oświadczył Temirgalijew. Co do gazu, zapewnił, że Krym ma w swoim zbiorniku wystarczający zapas tego surowca, by zapewnić zaopatrzenie na rok. Podkreślił też, że nie ma deficytu wody pitnej, gdyż wszystkie zbiorniki wodne są praktycznie pełne. Temirgalijew poinformował, że Krym szykuje się do wejścia do strefy rubla i na półwyspie pracują już przedstawiciele największych banków rosyjskich, żeby otworzyć tam swoje oddziały. Zapowiedział ponadto w najbliższym czasie decyzję Rady Najwyższej (parlamentu) Krymu o nacjonalizacji obiektów należących do państwa ukraińskiego. Jak wskazał, chodzi przede wszystkim o spółkę Czornomornaftohaz łącznie ze wszystkimi jej instalacjami, takimi jak wieże wiertnicze, jak również o linie kolejowe i obiekty w kurortach należące do ukraińskich ministerstw i innych urzędów. Temirgalijew oskarżył władze w Kijowie o "sabotaż" polegający na tym, że Ministerstwo Sprawiedliwości zablokowało wszystkie podlegające mu bazy danych, przez co na przykład nie można przeprowadzić na Krymie żadnej transakcji sprzedaży nieruchomości czy rejestrować ślubów. - Głównym celem tej nieprzyjaznej akcji było zablokowanie bazy danych wyborców - ocenił. Zapowiedział jednak, że władze krymskie posłużą się listami użytymi podczas wyborów do Rady Najwyższej Ukrainy w 2012 roku. Pytany przez PAP, ile osób jest uprawnionych do głosowania i czy władze krymskie dopuszczają możliwość, że referendum 16 marca będzie nieważne, odparł, że plebiscyt zostanie uznany za nieważny, jeśli nie weźmie w nim udziału 50 proc. uprawnionych do głosowania. - Ale według wszystkich danych socjologicznych frekwencja zapowiada się wysoka, ponad 80 proc., i około 82 proc. mieszkańców Krymu opowiada się dziś za wejściem Republiki Krymu w skład Federacji Rosyjskiej - podkreślił. Liczbę uprawnionych do głosowania określił zaś na około 1,5 mln. Zapewnił, że prawo do oddania głosu mają także ukraińscy żołnierze na Krymie. Jeśli w referendum ludność poprze wejście Krymu w skład Rosji, "wszystkie nielegalne ugrupowania zbrojne, do których zostaną zaliczeni ci żołnierze wojsk ukraińskich, którzy jeszcze nie przeszli na stronę mieszkańców Krymu - a jest ich już bardzo mało - będą mieli zagwarantowaną możliwość bezpiecznego opuszczenia bez broni terytorium jednostek wojskowych i wyjazdu na Ukrainę" - dodał. Temirgalijew poinformował, że 1024 lokale wyborcze będą otwarte od godz. 8 rano (7 czasu polskiego) w niedzielę do 22 wieczorem. Powiadomił też, że dziennikarze relacjonujący wydarzenia na Krymie nie będą musieli osobno akredytować się w Radzie Najwyższej czy Komisji Wyborczej Krymu. Będzie im wydawana w specjalnie uruchomionym Otwartym Centrum Prasowym jedna akredytacja uprawniająca do udziału we wszystkich procesach związanych z przeprowadzaniem referendum, do pracy w punktach wyborczych czy do rozmów z przedstawicielami władz. Z Symferopola Małgorzata Wyrzykowska