Specjaliści, z którymi rozmawiała w poniedziałek Polska Agencja Prasowa, uważają, że największe obawy budzi ustawa o powołaniu biura antykorupcyjnego, które będzie nie tylko badało przypadki łamania prawa, ale też pozbawi nielegalnych dochodów osoby dziś odpowiadające teoretycznie za walkę z korupcją."Ustawy antykorupcyjne poważnie ograniczą możliwość zarabiania naprawdę wielkich pieniędzy, dlatego też oczekuję, że będą one blokowane przez parlament poprzez wyszukiwanie rozmaitych kruczków prawnych, by tylko tę sprawę odwlec w czasie" - ocenił Ołeksa Szałajski, współtwórca portalu "Naszi Hroszi" (Nasze Pieniądze), który od 2010 roku zajmuje się śledzeniem korupcji wśród urzędników państwowych. Przeciwna milicja i prokuratura Szałajski wyjaśnił, że jedną z grup, które z największym zacięciem blokują ustawę o biurze antykorupcyjnym są pracownicy milicji i prokuratury. - Biuro odbierze im monopol na ściganie korupcji, a biorąc pod uwagę to, że nikt dziś jej nie ściga, to zarabia na tym cała masa ludzi. Nasi śledczy znani są z tego, że wszczynają postępowania w sprawach o korupcję i niczego z nimi nie robią. Mechanizm jest prosty: osoba podejrzana po prostu płaci śledczemu i prokuratorowi miesięczny abonament, a w zamian za to żyje sobie w spokoju - powiedział. Rozmówca PAP wskazał, że czynnikiem, który może zachęcić deputowanych do poparcia ustaw antykorupcyjnych, jest stanowisko Międzynarodowego Funduszu Walutowego, uzależniające od ich przyjęcia kontynuację pomocy finansowej dla Ukrainy. Wpływ mogą mieć też zaplanowane na 26 października wcześniejsze wybory parlamentarne. - Tutaj jednak znowu pojawia się problem: pieniądze z MFW płyną do budżetu państwa, a pieniądze z korupcji idą do prywatnych kieszeni. Kampania wyborcza jest ważna, ale wiadomo, że toczy się w obliczu konfliktu na wschodzie kraju i to, a nie korupcja, zajmuje dziś w głównej mierze umysły ludzi - twierdzi Szałajski. Zagłosują, by utrzymać się u władzy? Daria Kałeniuk z pozarządowego Centrum Przeciwdziałania Korupcji wyraża jednak nadzieję, że mimo wszystko ustawy antykorupcyjne zostaną we wtorek przyjęte. - Mamy na to termin tylko do 30 października ze względu na wymogi MFW. Jest wola polityczna premiera Arsenija Jaceniuka, przewodniczącego parlamentu Ołeksandra Turczynowa i prezydenta Petra Poroszenki. Pozostaje teraz tylko czekać na decyzję deputowanych i ich przywódców. Sądzę, że mamy duże szanse - powiedziała. Ukraińscy posłowie głosowali nad projektami ustaw antykorupcyjnych 16 września, jednak nie zdobyły one wówczas wystarczającego poparcia - za głosowało 218 deputowanych w 450-osobowym parlamencie. - Po tej porażce opublikowaliśmy nazwiska deputowanych, którzy nie poparli ustaw antykorupcyjnych i przeprowadziliśmy kilka akcji, rzucając m.in. pomidorami w ich portrety. Opowiedzieliśmy ludziom o ich dochodach i ostrzegliśmy partie polityczne, by wykreśliły ich z list na wybory parlamentarne. Jeśli we wtorek ktoś w parlamencie nie przegłosuje ustaw antykorupcyjnych, będzie to oznaczało, że w przyszłej Radzie Najwyższej nie będzie dla niego miejsca - ostrzegła Kałeniuk. W Indeksie Percepcji Korupcji Transparency International w 2013 roku Ukraina zajęła 144. miejsce pośród 175 badanych krajów, uzyskując 25 punktów w 100-punktowej skali, gdzie 0 oznacza największe skorumpowanie, a 100 najwyższą transparentność. W tym samym rankingu Polska otrzymała 60 punktów, zajmując 38. miejsce.