Zdaniem deputowanego podzielonego na dwie części prezydenckiego bloku Nasza Ukraina-Ludowa Samoobrona (NU-LS), Tarasa Steckiwa, prezydent Wiktor Juszczenko zamiast wyborów wybrał scenariusz "całkowitego sparaliżowania parlamentu". Steckiw reprezentuje w Radzie Najwyższej (parlamencie) Ludową Samoobronę, skrzydło sprzeciwiające się przedterminowym wyborom i współpracujące w tej sprawie z premier Julią Tymoszenko, która także nie chce wyborów. Polityk wytłumaczył w rozmowie z gazetą "Dieło", że Juszczenko postanowił odłożyć wybory do wiosny w nadziei na "utopienie Tymoszenko w kryzysie gospodarczym", co ma nastąpić już zimą. Niezdolny do działania parlament miałby pomóc w realizacji tego zamysłu. - Kłopot w tym, że cała działalność prezydenta sprowadziła się obecnie do walki z panią premier - podsumował Steckiw. Ukraińscy komentatorzy wskazują, że Juszczenko zwalcza szefową rządu, gdyż obawia się, iż przeszkodzi mu ona w pozostaniu na drugą kadencję na stanowisku szefa państwa. Według sondaży Juszczenko, którego poparcie oscyluje w granicach 5 procent, nie ma tymczasem szans na reelekcję, ustępując w notowaniach zarówno Tymoszenko (ok. 20 proc. poparcia), jak i byłemu premierowi, liderowi prorosyjskiej Partii Regionów Ukrainy, Wiktorowi Janukowyczowi (ponad 22 proc. poparcia). O tym, że wcześniejsze wybory parlamentarne na Ukrainie nie odbędą się, jak zapowiadano, do końca bieżącego roku, mówił również szef kancelarii Juszczenki, Wiktor Bałoha. - Dziś nie należy myśleć o wyborach. Naszym głównym zadaniem na 2008 rok jest stabilizacja sytuacji gospodarczej, a dopiero potem przyjdzie czas na myślenie, czy możliwe jest sformowanie nowych sojuszów politycznych w obecnym parlamencie - powiedział Bałoha w niedzielę, w rozmowie z jedną z ukraińskich stacji telewizyjnych. Prezydent Juszczenko rozwiązał parlament na początku października, argumentując swą decyzję rozpadem prozachodniej koalicji NU-LS z Blokiem Julii Tymoszenko. Stało się to po tym, jak ugrupowanie pani premier, we współpracy z Partią Regionów i komunistami, na początku września starało się ograniczyć kompetencje głowy państwa. W reakcji na dekret o nowych wyborach Blok Tymoszenko robił wszystko, by do nich nie doszło: starał się zaskarżyć działania prezydenta w sądach, oraz blokował posiedzenia parlamentu, który miał wydzielić pieniądze na wybory.