Mężczyźni zostali aresztowani na dwa miesiące. U jednego z nich jakoby znaleziono nóż i środki wybuchowe, ponadto miał on bić funkcjonariuszy oddziałów specjalnych Berkut. - Mieli wspólnie, w grupie trzystu-, pięciuset osób, pobić 70 milicjantów - napisano w decyzji sądu, który oparł się na zeznaniach świadków. W najbliższym czasie sąd podejmie decyzję w sprawie kolejnych 6 uczestników zajść. Media powołując się na liczne nagrania wideo i fotografie twierdzą jednak, że organy ścigania powinny zająć się organizacją Bractwo, która prawdopodobnie finansowana jest przez Moskwę i często jest wykorzystywana przez różne siły polityczne do prowokacji. Jej przywódca Dmytro Korczynski był na buldożerze, który podejmował próby staranowania funkcjonariuszy ochraniających Administrację Prezydenta. MSW nie podejrzewa jednak członków Bractwa, mimo że jeszcze w niedzielę wieczorem otwarcie nazywała zwolenników tej organizacji uczestnikami szturmu. Sam Dmytro Korczynski w jednym z wywiadów miał przyznać, że popiera ich działania. Opozycja sugeruje, że szturm siedziby Wiktora Janukowycza był prowokacją, którą zainteresowane były władze. Od niedzielnego wieczoru Administracja Prezydenta jest chroniona nie tylko przez milicję, ale też działaczy opozycji, w tym deputowanych. Mają oni zapobiec prowokacjom.