Posiedzenie nie zostało nawet otwarte, gdyż w parlamencie, zdominowanym przez Partię Regionów obalonego prezydenta Wiktora Janukowycza, zabrakło kworum. "Krym pozostaje w składzie Ukrainy, z krymskimi Tatarami będą się teraz liczyć" - oświadczył przewodniczący Medżlisu (parlamentu) krymskich Tatarów Refat Czubarow. Według polityka w demonstracji przeciwko przejawom separatyzmu przed parlamentem Autonomii wzięło udział 10-15 tysięcy osób. Demonstracja rozpoczęła się w południe czasu ukraińskiego. Przed gmachem zebrało się także kilka tysięcy zwolenników przyłączenia Krymu do Rosji. Choć obie grupy były rozdzielone kordonami milicji, doszło jednak do przepychanek, w wyniku których obrażenia odniosło kilkanaście osób. W czasie akcji przed parlamentem znaleziono także ciało mężczyzny bez widocznych obrażeń fizycznych, który według wstępnych ustaleń zmarł na zawał serca. Wcześniej Czubarow mówił, że Tatarzy uprzedzali deputowanych parlamentu, by nie zaogniali i tak niespokojnej sytuacji na półwyspie. "Uprzedziliśmy ich, by nie przeprowadzali posiedzenia, by nie zaostrzali sytuacji na Krymie. Rozumiemy, że prowadzą oni działania, których celem jest oderwanie Krymu od Ukrainy" - oświadczył. Nowe władze Ukrainy uważają, że sytuację na Krymie zaognia Rosja, która podgrzewa nastroje separatystyczne wśród mieszkającej na Półwyspie Krymskim ludności rosyjskiej. Po odsunięciu od władzy Janukowycza Rosjanie zaczęli mówić o wydawaniu rosyjskojęzycznym obywatelom Ukrainy rosyjskich paszportów w przyspieszonym trybie. Według rosyjskich danych około 60 proc. z 2 mln mieszkańców Krymu to Rosjanie, około 25 proc. - Ukraińcy i około 12 proc. - krymscy Tatarzy. Ci ostatni występują przeciwko separatystycznym tendencjom, zachowując lojalność wobec władz w Kijowie. Na Krymie na mocy umowy między rządami Rosji i Ukrainy stacjonuje rosyjska Flota Czarnomorska. Jej główną bazą jest Sewastopol. Z Kijowa Jarosław Junko