Znajdujące się tam ciała ośmiu górników mogą być wydobyte na powierzchnię dopiero po ugaszeniu pożaru, czyli nawet za sześć miesięcy - ocenił minister przemysłu węglowego Serhij Tułub. - Powiem otwarcie: na podstawie ocen ekspertów, o których poinformowaliśmy rodziny (zmarłych górników - przyp. red.), osiem osób (ciała ośmiu osób - przyp. red.) znajduje się w strefie, która zostanie odcięta - powiedział minister. Według stanu na czwartek rano z podziemi kopalni wydobyto ciała 89 górników, którzy zginęli w niedzielnej katastrofie. Wcześniej informowano o 90 zabitych. 11 osób nadal uznaje się za zaginione. 34 górników z oparzeniami i obrażeniami ciała przebywa w szpitalach. Stan dwóch z nich lekarze oceniają jako ciężki. Tymczasem według członka komisji rządowej, badającej przyczyny wypadku, a jednocześnie szefa Niezależnego Związku Górników Ukrainy Mychajła Wołynca, w kopalni im. Zasiadki doszło w niedzielę "do dwóch, a nawet trzech wybuchów". W rozmowie z agencją UNIAN Wołynec zasugerował, że przyczyną wypadku była m.in. chciwość jej właścicieli. Właśnie z tego powodu górnikom zalecano fałszowanie wyników pomiarów stężenia niebezpiecznych gazów. - Nasze społeczeństwo nie dojrzało do walki z takimi wyzwaniami, a oligarchowie nie posiadają odpowiedniej kultury, by dbać o życie ludzi; interesuje ich pogoń za pieniędzmi - powiedział. Szefem zarządu kopalni im. Zasiadki, czyli jej faktycznym właścicielem jest Juchym Zwiahilski, deputowany prorosyjskiej Partii Regionów premiera Wiktora Janukowycza. Na miejscu tragedii pojawił się dopiero w poniedziałek, kiedy kopalnię odwiedził prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko. Do tego dnia pojawiały się sprzeczne informacje na temat Zwiahilskiego: w sztabie kryzysowym twierdzono, że bierze udział w akcji ratowniczej, pojawiały się też doniesienia, że szef kopalni trafił do szpitala z objawami zawału serca. Wybuch w kopalni im. Zasiadki nastąpił w niedzielę nad ranem na głębokości ponad tysiąca metrów. Pod ziemią znajdowało się wówczas ok. 450 górników nocnej zmiany. Większość z nich udało się ewakuować. Eksplozja w Doniecku stała się największą katastrofą w ukraińskim górnictwie od czasu uzyskania przez Ukrainę niepodległości. Dotychczas najtragiczniejszym w skutkach wypadkiem był wybuch pyłu węglowego w kopalni im. Barakowa w Krasnodonie w obwodzie ługańskim w roku 2000. Zginęło wówczas 80 osób.