Rybak zapowiedział, że debata nad wnioskiem o zmianę rządu odbędzie się we wtorek. - Przedstawię ten wniosek do rozpatrzenia Radzie Najwyższej - poinformował. Przewodniczący parlamentu uważa, że odpowiedzialnych za użycie siły wobec demonstrantów należy ukarać. - Potępiamy pobicie ludzie na Majdanie (placu Niepodległości w Kijowie - przyp. red.); wszyscy, którzy to zrobili, powinni zostać ukarani - zaznaczył. Według opozycji w niedzielnej akcji w Kijowie, na której domagano się podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE, oraz dymisji władz odmawiających przystąpienia do tego porozumienia, uczestniczyło 800 tys. osób. Media, które to relacjonowały mówiły o 200 tysiącach, jednak niektóre stacje telewizyjne podawały, że demonstracje zgromadziły 500 tysięcy ludzi. Na Majdanie Niepodległości było 800 tysięcy ludzi - Wczoraj na Majdanie Niepodległości było 800 tysięcy ludzi - oświadczył w poniedziałek były szef ukraińskiego MSW Jurij Łucenko, który jest członkiem sztabu kierującego protestami. Ukraińskie władze w ogóle nie podają liczby protestujących. Łucenko wystąpił przed południem na Majdanie, dokąd obecnie znowu schodzą się ludzie. Polityk zaapelował o przyłączanie się do protestu opozycji i ocenił, że znacząco różnią się one od wydarzeń pomarańczowej rewolucji 2004 roku. - Wtedy wierzyliśmy, że przyjdzie nowy prezydent i wszystko za nas zrobi. Teraz musimy wszystko zrobić sami - powiedział. W niedzielę w Kijowie odbył się wielki wiec poparcia dla umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską, której władze Ukrainy nie podpisały, argumentując to obawą przed pogorszeniem się relacji handlowych z Rosją. Tego dnia w Kijowie doszło też do kilku ataków na budynek administracji prezydenta Wiktora Janukowycza; zdaniem opozycji była to prowokacja, urządzona przez wynajętych przez władze młodych dresiarzy. Według MSW w starciach ucierpiało 130 milicjantów. Kijowscy lekarze podają, że z prośbą o pomoc medyczną zwróciło się do nich 150 osób.