Wcześniej prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz oskarżył przywódców opozycji o próbę zamachu stanu. Janukowycz oświadczył, że liderzy opozycji wyprowadzili ludzi na ulice, by bez mandatu od narodu i z naruszeniem konstytucji przejąć władzę.P.o. ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Witalij Zacharczenko zaprzeczył dzisiaj rano, jakoby funkcjonariusze jego resortu użyli ostrej amunicji podczas wtorkowych zamieszek w Kijowie i zapewnił, że w protestujących strzelali obecni wśród opozycjonistów ekstremiści. "Podkreślam, że milicjanci nie używali broni palnej (na ostrą amunicję). Podczas zamieszek milicjanci byli uzbrojeni w środki do strzelania gumowymi kulami" - oświadczył w opublikowanym w środę komunikacie. "Charakter ran (u osób zastrzelonych) mówi o tym, że zostały one naniesione z broni, którą milicja konfiskuje w tych dniach ekstremistom" - czytamy. Zacharczenko podkreślił, że niejednokrotnie alarmował polityków opozycyjnych i dyplomatów zagranicznych, że ekstremiści na Majdanie Niepodległości w Kijowie dysponują bronią. "Mówiliśmy o ich radykalnym nastawieniu i o tym, że przygotowują się do użycia broni. Cała odpowiedzialność za wydarzenia, do których doszło, powinna spaść na nieodpowiedzialnych politykach" - powiedział wskazując na polityków ukraińskiej opozycji. P.o. szefa MSW poinformował, że w wyniku zamieszek, które trwają w Kijowie od godzin porannych wtorku dziewięciu milicjantów poniosło śmierć, a 74 zostało rannych od strzałów z broni palnej. 370 milicjantom udzielono pomocy medycznej, a 350 hospitalizowano. Według ministerstwa zdrowia w starciach w Kijowie zginęło dotychczas 25 osób. Z Kijowa Jarosław Junko