Bojówkarze ostrzelali Lebedynske i Wodiane koło Mariupola z wyrzutni Grad i moździerzy. Separatyści wykorzystują też czołgi, które cały czas ostrzeliwują ukraińskie pozycje koło ostatniej z tych miejscowości. Na jutro wyznaczono kolejny termin rozpoczęcia wycofywania ciężkiego sprzętu wojskowego. Wątpliwe jednak, aby zgodziła się na to strona ukraińska, która przypomina, że warunkiem tego kroku jest wcześniejsze zawieszenie broni co najmniej przez dobę. Tymczasem śledczy ujawniają szczegóły wczorajszego zamachu w Charkowie, w którym zginęły 3 osoby - uczestnicy proukraińskiej manifestacji. Eksplodowała tam mina przeciwpiechotna, którą uruchomiono za pomocą telefonu albo pilota. Została ona podłożona w nocy przed marszem, między godziną 01.00 a 04.00, gdy w Charkowie wyłączane są latarnie. Wybuch miał siłę odpowiadającą eksplozji 2 kilogramów trotylu. Przesłuchano już 200 osób. Według Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, za zamachem stoi Rosja. Środki bezpieczeństwa zaostrzono w związku z tym nie tylko w Charkowie, ale i w stolicy - miasto patroluje dwa razy więcej funkcjonariuszy niż zazwyczaj.