Według informacji opublikowanych w poniedziałek na stronach internetowych DRL Zacharczenkę poparło ponad 70 proc. wyborców. Na Płotnickiego głosowało ponad 63 proc.Mieszkańcy tzw. republik ludowych wybierali w niedzielę deputowanych do parlamentów oraz szefów władz wykonawczych. W wyborach w DRL do tzw. Rady Ludowej (parlamentu) startowały dwa ugrupowania: Doniecka Republika i Wolny Donbas. Na szefów władz wykonawczych zarejestrowano trzy kandydatury: Zacharczenki, szefa obecnego parlamentu tzw. Noworosji Ołeksandra Kofmana oraz deputowanego do parlamentu DRL Jurija Sywokonenki. W wyborach do parlamentu ŁNR uczestniczyli reprezentanci ośmiu organizacji, o których właściwie nic nie wiadomo. O stanowisko szefa republiki walczyli: Płotnicki, deputowany ługańskiej rady obwodowej Ołeh Akimow, biznesmen Wiktor Pienner i komendant jednego z batalionów bojowników Ołeksandr Biednow. Władze samozwańczych republik ogłosiły wybory pod koniec września, zapowiadając, że na ich terytorium nie będzie przeprowadzonych 26 października wyborów do parlamentu Ukrainy. Oświadczyły wówczas także, że nie godzą się również na wybory lokalne, które ukraińskie władze zaplanowały na 7 grudnia. Wybory w samozwańczych republikach ostro skrytykowano na Zachodzie. Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko oświadczył, że niedzielne wybory w "okupowanych rejonach (powiatach) obwodu donieckiego i ługańskiego" to farsa, która odbyła się pod lufami karabinów. Podkreślił, że łamią one ustalenia pokojowe z Mińska. Tymczasem przedstawiciel rosyjskiej Dumy Państwowej oświadczył, że w DRL i ŁRL wybrano legalne organy władzy, z którymi Duma będzie współpracować.