Opozycja oświadczyła, że nie uznaje wyników wyborów w kilku okręgach jednomandatowych i oskarżyła CKW o "kradzież głosów opozycyjnych kandydatów". Zgodnie z danymi CKW na drugim i trzecim miejscu znalazły się partie opozycyjne: Batkiwszczyna (Ojczyzna) byłej premier Julii Tymoszenko, która znajduje się obecnie w więzieniu, i Udar (Cios) znanego boksera Witalija Kliczki. Otrzymały one odpowiednio 101 i 40 miejsc w Radzie Najwyższej. Czwarte miejsce uzyskała nacjonalistyczna i także opozycyjna partia Swoboda, która zdobyła 37 mandatów, a na piątym uplasowali się komuniści z 32 mandatami. W nowym parlamencie zasiądzie również siedmiu przedstawicieli innych, mniejszych partii, oraz 43 posłów niezależnych. CKW ogłosiła w niedzielę nazwiska tylko 445 posłów. W pięciu jednomandatowych okręgach wyborczych ustalenie wyników głosowania - jak podała wcześniej CKW - było niemożliwe i wybory zostaną tam powtórzone. Chodzi o okręgi, w których - według ocen opozycji - mimo wstępnych informacji o wygranej kandydatów opozycyjnych zwycięzcami ogłoszono ludzi lojalnych wobec władz. "Nigdy nie uznamy takiej decyzji CKW i nie uważamy tych osób za wybrane z woli narodu, lecz za przestępców. Zrobimy wszystko, by ci obywatele nie złożyli przysięgi poselskiej i jesteśmy przekonani, że składająca się z takich ludzi Rada Najwyższa nie będzie miała demokratycznej legitymacji" - czytamy w oświadczeniu Batkiwszczyny, która twierdzi, że w wielu okręgach jednomandatowych wyniki wyborów zostały sfałszowane. Ukraińcy wybierali połowę parlamentu z list partyjnych, a drugą połowę w okręgach jednomandatowych. Dzień po wyborach Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE) oświadczyła, że startujący w nich kandydaci nie mieli równych szans, przede wszystkim z powodu nadużywania władzy przez administrację państwową. - Ze względu na nadużycia władzy i nadmierną rolę pieniędzy w tych wyborach wydaje się, że nastąpił regres w procesie demokracji na Ukrainie - zaznaczyła wówczas wiceprzewodnicząca Zgromadzenia Parlamentarnego OBWE Walburga Habsburg Douglas. Oświadczenie to skrytykowała ukraińska dyplomacja, która uznała, że wnioski te były "osobistymi, bezpodstawnymi i emocjonalnymi rozmyślaniami" niektórych członków międzynarodowej misji obserwacyjnej, a nie stanowiskiem ogólnym.