Do formowania większości parlamentarnej przystąpiła z jednej strony prorosyjska Partia Regionów Ukrainy premiera Wiktora Janukowycza (po podliczeniu przez CKW 99,95 proc. głosów zdobyła w wyborach 34,35 proc.), z drugiej zaś strony ugrupowania prozachodnie, dążące do tzw. pomarańczowej koalicji: Blok Julii Tymoszenko (30,37 proc.) i proprezydencki blok Nasza Ukraina- Ludowa Samoobrona (NU-LS) z 14,16 proc. poparcia. Otwarcie ignorując Komunistyczną Partię Ukrainy, która zdobyła w wyborach 5,3 proc. głosów, zarówno jedni, jak i drudzy starają się o względy Bloku Wołodymyra Łytwyna, byłego przewodniczącego parlamentu. Prawie 4 proc. głosów oddanych w niedzielę na jego ugrupowanie mogłoby znacząco wzmocnić pozycję przyszłych koalicjantów. Z komunistami sprawa jest jasna: ich negatywne stanowisko wobec NATO, języka ukraińskiego i ogólnie rozumianego Zachodu pozwala im wyłącznie na sojusz z Partią Regionów. Łytwyn unika tymczasem wyraźnej odpowiedzi na pytanie, z kim jest mu bardziej po drodze: z siłami prorosyjskimi czy prozachodnimi. "Do nikogo nie zamierzam się przymilać. Chcę, by w państwie panował spokój, byśmy przystąpili do pracy" - powiedział dziennikarzom w czwartek, po spotkaniu z prezydentem Wiktorem Juszczenką. Przyznał jednocześnie, że rozmawiał już zarówno z przedstawicielami partii Janukowycza, jak i wysłannikami "pomarańczowych". - Propozycje Bloku Tymoszenko były bardziej konkretne niż propozycje Partii Regionów - oświadczył. To, że na Ukrainie formowane są jednocześnie dwie koalicje, jest zasługą prezydenta Juszczenki. W wydanym w środę oświadczeniu nie ogłosił, wbrew oczekiwaniom, powstania "pomarańczowego" sojuszu parlamentarnego, lecz zachęcał, by rozmowy na temat koalicji poprowadziły cztery ugrupowania. - Oczekuję od przywódców Partii Regionów Ukrainy, Bloku Julii Tymoszenko, bloku NU-LS i Bloku Wołodymyra Łytwyna mądrości politycznej i kroków zmierzających ku jedności państwa - oświadczył Juszczenko. Słuchający tych słów dziennikarze natychmiast ogłosili, że prezydent skłania się ku tzw. szerokiej koalicji. Jej trzon miałoby stanowić ugrupowanie proprezydenckie i Partia Regionów Janukowycza. O szerokiej koalicji rozmawiano już w ubiegłym roku, po fiasku negocjacji o "pomarańczowej" koalicji po marcowych wyborach parlamentarnych. I choć środowiska zbliżone do prezydenta tłumaczyły, że Juszczenko popiera "pomarańczową" koalicję, pragnąc wyłącznie, by członkowie nowego parlamentu wspólnie i sprawiedliwie rozdzielili role opozycji i koalicji, Partia Regionów poinformowała, że rozpoczyna już formowanie większości. Na czwartek Partia Regionów wyznaczyła spotkanie blokowi NU-LS, jednak politycy tego ugrupowania zignorowali zaproszenie. Nr 1 na liście wyborczej bloku proprezydenckiego Jurij Łucenko oświadczył na konferencji prasowej, że koalicji z Partią Regionów nie będzie. - Jesteśmy gotowi zjednoczyć się tylko z Blokiem Tymoszenko i to samo proponujemy Blokowi Łytwyna. Jeśli Blok Tymoszenko wysunie na stanowisko premiera Julię Tymoszenko, to my ją poprzemy - podkreślił Łucenko.