Wczesnym popołudniem donieckie władze podały, że "sytuacja w mieście jest napięta", szczególnie w okolicach miejskiego lotniska. Władze Ługańska informowały tymczasem, że druga od ogłoszenia rozejmu noc w mieście minęła spokojnie. Mieszkańcy skarżą się jednak na brak prądu i bieżącej wody. Do Ługańska nie dostarcza się także artykułów spożywczych, leków i paliwa. Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk w wywiadzie dla telewizji "1+1" powiedział w niedzielę, że w przypadku niedotrzymania zawieszenia broni na wschodzie zaistnieje konieczność wprowadzenia w całym kraju stanu wojennego. - Jeśli ten rozejm zakończy się tak, jak kończyły się wszystkie wcześniejsze rozejmy, i to nie tylko na Ukrainie, innego wariantu nie będzie - zaznaczył. Według niego główną zaletą wprowadzenia stanu wojennego jest to, że kraj przechodzi na administrację wojenną i dowództwo wojskowe otrzymuje pełnię władzy. - Minus (jest taki), że nasi zachodni partnerzy będą mówić, że to niewłaściwe, gdyż zamkniemy sobie kanały (potrzebne) do prowadzenia negocjacji, do planu pokojowego, do rozwiązania tej sytuacji metodami niewojskowymi - tłumaczył szef rządu w Kijowie. Jaceniuk podkreślił, że zawieszenie broni jest niezbędne w celu ochrony życia i przegrupowania sił. Wymienił też warunki konieczne dla rzeczywistego rozejmu: po pierwsze - nie strzelać, po drugie - prezydent Rosji Władimir Putin musi wyprowadzić z Ukrainy swoich najemników, armię i sprzęt, po trzecie - Ukraina musi w pełni odzyskać kontrolę nad swoją granicą. - Czy wierzę Federacji Rosyjskiej i jej prezydentowi? Kategorycznie nie. Czy prezydent Putin zmienił swoje plany? W żadnym wypadku. Jego plan to powrót Ukrainy do strefy wpływów Rosji w dowolnej formie. Zagarnięcie jej militarne lub polityczne, albo zniszczenie państwa jako takiego - tłumaczył. Jurij Łucenko, doradca ukraińskiego prezydenta i przewodniczący partii szefa państwa o nazwie Blok Petra Poroszenki oświadczył, że na szczycie NATO zapadły ustalenia dotyczące przysłania na Ukrainę doradców wojskowych oraz dostaw nowoczesnej broni z USA, Francji, Włoch, Polski i Norwegii. Informacje te zdementowały władze Polski, USA, Włoch i Norwegii. Na szczycie NATO postanowiono, że kraje członkowskie przeznaczą około 15 mln euro na wsparcie dla Ukrainy. Kijów otrzyma też wsparcie finansowe od poszczególnych państw Sojuszu w ramach dwustronnych porozumień. Wsparcie ma się skoncentrować na takich dziedzinach jak bezpieczeństwo cybernetyczne, logistyka, struktury dowodzenia, kontrola i komunikacja, a także rehabilitacja weteranów. - NATO jako sojusz nie może dostarczyć Ukrainie sprzętu wojskowego, ale mogą to uczynić poszczególne kraje członkowskie - powiedział w Newport sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen.