Najnowszy bilans krwawych zamieszek w Kijowie opublikowało ukraińskie ministerstwo zdrowia. Z tych danych wynika, że na pogotowie zgłosiło się 445 osób. 287 pozostawiono w szpitalach. Według ustaleń ministerstwa zdrowia 88 rannych to milicjanci i żołnierze. W szpitalu jest też sześciu dziennikarzy i jeden deputowany Rady Najwyższej. W szpitalach jest też czwórka rannych w zamieszkach niepełnoletnich i dwójka obcokrajowców. Noc na Majdanie minęła w miarę spokojnie. W miarę, bo mimo ogłoszonego wczoraj przez opozycję i prezydenta czasowego rozejmu - wciąż płonęły barykady i słychać było wybuchy petard. Opustoszałe ulice i puste budynki otaczające plac Niepodległości w Kijowie wyraźnie kontrastowały w nocy z tym, co działo się w mieście w środę ciągu dnia. Ostatnią redutą jest Majdan, gdzie demonstranci trwają na pozycjach, odcięci od świata kordonem milicji. Hiszpańska agencja EFE napisała, że obraz stolicy Ukrainy po zamieszkach jest "apokaliptyczny": protestujących od służb porządkowych dzieli kilkumetrowa ściana ognia z płonących opon, tymczasem tuż za milicyjnym kordonem "miasto mogłoby być doskonałą scenerią filmu o zagładzie ludzkości". Zdaniem AFP, choć nie użyto tego sformułowania, w mieście obowiązuje stan wyjątkowy - zamknięte jest metro, pilnowane są rogatki miejskie. Interfax-Ukraina podała, że noc ze środy na czwartek przebiegła spokojnie, choć demonstranci pozostali na barykadach i bacznie obserwowali funkcjonariuszy sił porządkowych. Od czasu do czasu w kierunku milicjantów rzucano fajerwerkami. Według agencji większa liczba ludzi przebywała w miejscach, gdzie można było się ogrzać, a więc w gmachu kijowskiego konserwatorium, budynkach administracji, czy centrach handlowych. Wolontariusze w punkcie medycznym zorganizowanym w soborze św. Michała Archanioła powiedzieli, że w nocy nie zgłosił się do nich nikt z poważnymi obrażeniami. W środę prezydent Wiktor Janukowycz oskarżył opozycję o próbę przewrotu, choć nie wykluczył dialogu. W ciągu dnia mianował szefem sztabu generalnego sił zbrojnych gen. Jurija Iljina na miejsce dotychczasowego szefa sztabu, gen. Wołodymyra Zamany. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy ogłosiła, że rozpoczyna w kraju "operację antyterrorystyczną". Późnym wieczorem prezydent spotkał się jednak z trzema liderami opozycji; jeden z nich, Arsenij Jaceniuk, powiedział po rozmowach, że władza i opozycja zawarły rozejm i "szturmu na Majdan nie będzie". Zdaniem innego lidera opozycji, Witalija Kliczki, tylko dymisja Janukowycza zakończy kryzys. Dziś ukraińskie flagi opuszczone będą do połowy. Władze ogłosiły dzień żałoby narodowej. Statystyka ofiar walk przeciwników rządu z milicją może wzrosnąć, bo w palącym się budynku Związków Zawodowych wciąż podobno znajdują się ofiary zamieszek. W Kijowskich szpitalach leżą setki rannych. Wielu z ranami postrzałowymi z ostrej amunicji, mimo że władza oficjalnie zaprzeczyła, aby milicja strzelała do protestujących z broni palnej. W całym kraju obowiązuje ogłoszona przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy operacja antyterrorystyczna. Dziś do Kijowa, przylatują szefowie dyplomacji Polski, Francji i Niemiec. Mają spotkać się tu spotkać z władzami i przedstawicielami ukraińskiej opozycji. Potem polecą do Brukseli na spotkanie szefów MSZ państw Unii, gdzie będą dyskutować m.in. o sankcjach wobec winnych przemocy w Kijowie.