- Gdybyście zbliżyli się do strefy konfliktu, nie mielibyście wątpliwości, że nie jest to operacja pokojowa. Jest to konflikt zbrojny - powiedział dyplomata na konferencji prasowej w ministerstwie spraw zagranicznych w Kijowie. Więcej na ten temat w INTERIA.TV Jelisiejew, który wrócił do kraju po trzydniowym pobycie w Gruzji, zaapelował jednocześnie do Rosjan o wstrzymanie ataków na gruzińską ludność cywilną. Oświadczył także, że działania Gruzinów w Osetii Południowej, którą odwiedził w ramach swej misji, nie noszą znamion czystek etnicznych. - Nie widziałem czystek w Osetii Południowej. Widziałem ruiny, cierpiących cywilów i uchodźców - podkreślił. W minioną sobotę MSZ Rosji zarzuciło Ukrainie zachęcanie władz w Tbilisi do "interwencji i czystek etnicznych w Osetii Płd.". Zdaniem Moskwy "zachęcanie" to polegało na dostarczaniu Gruzji ukraińskiej broni. W piątek MSZ Ukrainy potwierdziło swe stanowisko o konieczności zachowania integralności terytorialnej i niepodległości Gruzji, a także zaapelowało o rozwiązanie konfliktu w Osetii Płd. w sposób pokojowy. Komentując oskarżenia Rosji Jelisiejew oznajmił, że ukraińsko-gruzińska współpraca wojskowa jest legalna, "odpowiada naszym przyjaznym stosunkom i normom prawa międzynarodowego". Dyplomata powtórzył swe oświadczenie z soboty, kiedy mówił, że Ukraina nie planuje obecnie udzielenia Gruzji pomocy militarnej. - Kwestia ta nie jest na razie rozpatrywana. Dziś udzielamy Gruzji pomocy humanitarnej - oświadczył. Jelisiejew udał się do Gruzji w miniony piątek na polecenie prezydenta Wiktora Juszczenki. Szef państwa podjął decyzję o mianowaniu go swym specjalnym przedstawicielem w Gruzji po rozmowie telefonicznej z prezydentem tego kraju Micheilem Saakaszwilim.