W jednym z programów telewizyjnych minister wskazał, że istnieją "dwa kraje, których politycy - oprócz najwyższego kierownictwa - mówią o tym" (roszczeniach terytorialnych). - Są pytania w sprawie Krymu - i wiecie, po Kaukazie wszyscy na świecie zaczęli rozumieć, że istnieje problem bezpieczeństwa regionalnego - mówił Jechanurow. Dodał, że ostatnie wydarzenia na półwyspie świadczą o tym, że toczy się wojna informacyjna. Minister przypomniał, że przedstawiciele najwyższych władz Rumunii kwestionowali w swoich wypowiedziach granice tego kraju z Mołdawią. - Takie deklaracje są niebezpieczne - zauważył. Kilka dni temu prezydent Rumunii Traian Basescu uznał za "bezsensowne" zawarcie traktatu ustalającego granicę z Mołdawią, przypominając, że Bukareszt przecież uznał granice byłego Związku Radzieckiego, którego Mołdawia była częścią. Wywołało to wzburzenie w Kiszyniowie. Ukraina i Rumunia spierały się przez ostatnie lata o status prawny, choć nie o przynależność terytorialną, Wyspy Wężowej na Morzu Czarnym. Dopiero w lutym tego roku spór rozstrzygnął Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, i ustalił ostatecznie przebieg granicy morskiej między tymi krajami. Przynależność Krymu do Ukrainy kwestionują nacjonalistyczni politycy rosyjscy. Zamieszkany w większości przez ludność rosyjskojęzyczną półwysep został przyznany przez Moskwę Ukraińskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej w ramach ZSRR w 1954 roku. Na Krymie wciąż pozostaje rosyjska Flota Czarnomorska.