Tego dnia kibice piłkarscy zorganizowali patriotyczną manifestację. Napadli na nich separatyści, którym sprzyjała wówczas miejscowa milicja. Doszło do strzelaniny. Zginęło 4 patriotów. Reszta kibiców ruszyła do miasteczka namiotowego separatystów koło budynku związków zawodowych. Podpalono obydwa obiekty. Wiceprokurator generalny Wołodymyr Huzyr przyznał, że nie można ustalić, która ze stron odpowiada za pożar budynku, w którym zginęły 44 osoby. Wiadomo jednak, że wszyscy zatruli się dymem. Na ciałach ofiar nie ma śladów znęcania się, czy jakichkolwiek ran, na przykład, postrzałowych. Władze obawiają się, że separatyści wykorzystają dzisiejszą rocznicę do organizacji kolejnych zamieszek. Od wczoraj w Odessie są 2 tysiące funkcjonariuszy milicji, 600 żołnierzy Gwardii Narodowej, a także oddziały specjalne, między innymi, Służby Bezpieczeństwa. W mieście widać uzbrojone w karabiny wozy opancerzone.