Separatyści otworzyli ogień do autobusu z bojownikami, uczestniczącymi w operacji w okolicach Doniecka, który pozostaje w rękach rebeliantów - pisze agencja Reuters. "Uczestniczyli w operacji w pobliżu Doniecka i wpadli w zasadzkę; 12 bojowników Prawego Sektora zginęło" - poinformował Artem Skoropadski. Dodał, że to największe jednorazowe straty Prawego Sektora od kwietnia, gdy rozpoczęła się operacja przeciwko prorosyjskim separatystom na wschodniej Ukrainie. Przywódca Prawego Sektora Dmytro Jarosz napisał na Facebooku o "wielkich stratach, które organizacja pomści". Prawy Sektor odegrał dużą rolę w protestach ulicznych w Kijowie, w następstwie których w lutym obalono wspieranego przez Moskwę prezydenta Wiktora Janukowycza i rozpoczęła się konfrontacja z Rosją; doprowadziła ona do najpoważniejszego kryzysu między Moskwą a Zachodem od zakończenia zimnej wojny. Samozwańcze władze obwodu donieckiego, na które powołują się rosyjskie media, podały, że autobus z aktywistami Prawego Sektora zaatakował posterunek we wsi na obrzeżach Doniecka i że z autobusu zastrzelono snajpera. Wówczas członkowie pospolitego ruszenia - jak Moskwa nazywa separatystów - otwarli huraganowy ogień do autobusu - powiedział przedstawiciel samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.