Uczestnicy pikiety mieli zaklejone bądź zaszyte na niby usta, aby pokazać, że przyjęte ustawy wprowadzają na Ukrainie cenzurę. Twarze mieli pomalowane czerwoną farbą, która symbolizuje krew demonstrantów - wczoraj Rada Najwyższa ogłosiła amnestię dla milicjantów, którzy brali udział w brutalnej pacyfikacji 30 listopada. “Można bić zgodnie z prawem, zamykać nam usta. Ludzie nie mogą protestować przeciwko władzy, którą przecież to ludzie wybrali" - powiedział jeden z demonstrantów. Tymczasem w ukraińskim MSZ odbyło się spotkanie ministra spraw zagranicznych Leonida Kożary i wiceszefa Rady Najwyższej Ihora Kalietnika z ambasadorami Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych w Kijowie. Zachodnim dyplomatom tłumaczono, że wczorajsze głosowanie w parlamencie odbyło się zgodnie z prawem, nowe normy prawne odpowiadają tym w innych krajach europejskich, wszelkie naruszenia wynikają z działań opozycji, a Zachód nie powinien się wtrącać w wewnętrzne sprawy Ukrainy. Wczoraj deputowani rządzącej Partii Regionów i Komunistycznej wprowadzili wiele norm, które zdaniem opozycji, dziennikarzy, niezależnych ekspertów oraz dyplomatów i polityków ze Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej ograniczają wolności obywatelskie. Głosowanie odbyło się za pomocą podniesienia rąk. Wołodymyr Olijnyk z rządzącej Partii Regionów, który odpowiadał za liczenie głosów, automatycznie powtarzał "235 za" nie patrząc nawet na salę, a opierając się na wcześniejszej informacji, że tylu parlamentarzystów poprze ustawy. W Kijowie panuje przekonanie, że wielu deputowanych nie miała pojęcia, za jakimi ustawami głosuje. Zdecydowali oni, że od teraz w manifestacjach nie można brać udziału zasłaniając twarz, na przykład, w masce, ani montować namiotów, czy budek (tak zwanych: małych form architektonicznych). Można za to trafić do aresztu albo otrzymać mandat. Za blokowanie urzędów państwowych przewidziano karę pozbawienia wolności do lat 5. Obecnie protestujący przeciwnicy władz okupują siedzibę kijowskich władz. Twarze często zasłaniają maskami bądź noszą kaski. Za jazdę w kolumnie samochodowej, składającej się z większej liczby niż 5 aut, bez pozwolenia MSW, można teraz otrzymać mandat albo stracić prawo jazdy na okres od roku do dwóch lat z ewentualnym skonfiskowaniem środka transportu. Dotknie to przede wszystkim uczestników - tak zwanego - AutoMajdanu, którzy protestują wykorzystując własne samochody. Pomówienie w internecie ma być karane mandatem bądź pracami społecznymi. Przeszkadzanie w działalności dziennikarskiej nie będzie już przestępstwem, a jedynie naruszeniem prawa. Nie można także ujawniać informacji prywatnych dotyczących sędziów, czy milicjantów. Manifestujący oponenci władz często protestują przed mieszkaniami i budynkami, gdzie żyją przedstawiciel władz. Do ukraińskiego prawa wprowadzono także nowy termin: "obcy agent". Chodzi o organizacje finansowane z zagranicy. Mają być one opodatkowane inaczej niż ukraińskie organizacje pozarządowe, a także muszą otwarcie wskazywać swój "status agentów". O składzie swojego kierownictwa, otrzymane spoza Ukrainy pieniądze, a także planowane działania mają informować, co miesiąc jeden z organów władzy. Na razie nie jest on wskazany. Oprócz tego, w państwowych gazetach mają informować, co kwartał, o swoich działaniach. Rządząca większość ogłosiła także amnestię dla funkcjonariuszy oddziałów specjalnych Berkut, którzy brutalnie pacyfikowali manifestacje 30 listopada i 1 grudnia. Wielotysięczna manifestacja w sprawie kontrowersyjnych ustaw, ma się odbyć w niedzielę.