Grupa matek z flagami i transparentami przeszła z ulicy Hruszewskiego gdzie w zeszłym tygodniu - co najmniej 5 osób zginęło- na Majdan. Aleksandra, mieszkanka Kijowa mówi IAR, że w takiej sytuacji nie może być w domu. - Chodzimy na barykadę, by przypominać funkcjonariuszom Berkutu, że jesteśmy jednym narodem. My chcemy pokoju - twierdzi uczestniczka protestu. W zeszłym tygodniu na ulicy Hruszewskiego dochodziło do regularnych bitew. Demonstranci, rzucali w funkcjonariuszy kamieniami i koktajlami Mołotowa, a ci odpowiadali gumowymi kulami. Julia opowiada, że jej syn służący w wojskach wewnętrznych teraz przebywa w dzielnicy rządowej. - Jeśli jednak dojdzie do próby walki, my matki które mamy synów po obu stronach barykady staniemy między nimi - deklarowała protestująca. Na Majdanie jak i na barykadach w dzielnicy rządowej jest dziś spokojnie. W proteście w centrum Kijowa uczestniczy kilka tysięcy osób. Jeden z przywódców opozycji Arsenij Jaceniuk, który uczestniczył w Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, powiedział, że jest bardzo prawdopodobne, iż ukraińska władza "ucieknie się do scenariusza siłowego", w tym do użycia wojska.