Jurij Werbycki został porwany ze szpitala przez nieznanych mężczyzn w styczniu wraz z innym znanym aktywistą Majdanu Ihorem Łucenką. Razem zostali wywiezieni do lasu, a potem do garażu, gdzie byli katowani przez nieznanych sprawców. Ihor Łucenko, który został wypuszczony po kilkunastu godzinach w lesie pod Boryspolem relacjonował, że znęcali się nad nimi zwolennicy władz.Już wtedy Łucenko mówił, że Jurij Werbycki był bity o wiele mocniej ze względu na to, że pochodził ze Lwowa.