To tu, na Majdanie rozpoczęły się w listopadzie protesty, gdy ówczesny prezydent Wiktor Janukowycz odmówił podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Na Majdanie w kilkudziesięciu namiotach cały czas przebywają ludzie, stoją też barykady. Władze Kijowa, w tym nowy mer Witalij Kliczko, twierdziły po wyborach, że Majdan zrealizował swoje cele i może się rozejść. Spowodowało to nowe protesty. Wczoraj wieczorem Witalij Kliczko zdecydował jednak o nieingerowaniu władz ukraińskiej stolicy w życie Majdanu. Uznał, że ludzie mieszkający na placu mają prawo sami zdecydować, czy pozostawią, czy rozbiorą miasteczko namiotowe. Organizacje społeczne chcą, aby nadal pozostały tam namioty do czasu przeprowadzenia prawdziwych zmian systemowych, czyli lustracji polityków, uchwalenia nowej konstytucji, a także ukarania winnych krwawej rozprawy z demonstrantami pod koniec lutego. Chcą także przedterminowych wyborów parlamentarnych i samorządowych.