Za usunięciem Naływajczenki głosowało 248 posłów w liczącej formalnie 450 deputowanych Radzie Najwyższej. Zdaniem komentatorów formalną przyczyną zwolnienia Naływajczenki jest niezadowolenie prezydenta z braku widocznych efektów walki z korupcją i przemytem. Wśród przyczyn nieformalnych wymienia się m.in. związki szefa SBU z grupą oligarchy Dmytra Firtasza. "Byłoby błędem myślenie, iż powodem usunięcia szefa SBU jest walka z oligarchami, choć Firtasz odebrał atak na Naływajczenkę jako próbę pozbawienia go wpływów. Tak naprawdę chodzi tu wyłącznie o dążenie Poroszenki do umieszczenia na kluczowych stanowiskach lojalnych wobec niego ludzi" - uważa publicystka gazety internetowej "Ukrainska Prawda", Marija Żartowska. 49-letni Naływajczenko z wykształcenia jest dyplomatą. Służbą Bezpieczeństwa Ukrainy zaczął kierować w lutym 2014 roku, po ucieczce z kraju obalonego wówczas prezydenta Wiktora Janukowycza. Wcześniej był szefem SBU w latach 2009-2010. W 2014 roku Naływajczenko otrzymał stanowisko w SBU z kwoty partii Udar mera Kijowa Witalija Kliczki, z ramienia której zasiadał wówczas w Radzie Najwyższej. Obecnie 36 deputowanych tej partii wchodzi do parlamentarnej frakcji prezydenckiego Bloku Petra Poroszenki. Kliczko zapowiedział w poniedziałek, że Udar nie poprze wniosku o zwolnienie Naływajczenki, jednak ostatecznie przeciwko głosowało tylko kilku członków ugrupowania. Wcześniej obawiano się, że głosowanie nad dymisją szefa SBU ujawni naruszenie jedności bloku prezydenckiego, co ma ważne znaczenie przed oczekiwanymi na Ukrainie jesienią wyborami do władz lokalnych. W mediach pojawiają się spekulacje, że Udar zgodził się na usunięcie Naływajczenki w zamian za obietnicę, że wybory mera Kijowa zostaną przeprowadzone w jednej turze, co daje Kliczce szanse na pozostanie na tym stanowisku. Z Kijowa Jarosław Junko