Przedstawiciele mediów i opozycji na Ukrainie ostrzegali, że ustawa zniszczy wolność słowa w tym kraju. Przeciwko pomysłowi karania za oszczerstwo wystąpiła organizacja Freedom House, która uznała, że proponowana ustawa "ograniczy to swobodne relacjonowanie kampanii wyborczej na Ukrainie" przed zaplanowanymi na 28 października wyborami parlamentarnymi. Przeforsowany na początku ubiegłego tygodnia w pierwszym czytaniu projekt ustawy poparła prezydencka Partia Regionów wraz ze swymi koalicjantami - komunistami i Blokiem przewodniczącego parlamentu Wołodymyra Łytwyna. Następnie po ostrej dyskusji w mediach autor ustawy, deputowany Witalij Żurawski, wycofał swój projekt z parlamentu, lecz jego partyjni koledzy z Partii Regionów zapowiedzieli, iż powrócą do tego tematu po wyborach. W zeszłą środę decyzja Żurawskiego o odwołaniu dalszych prac nad ustawą została podtrzymana przez 349 deputowanych. W proteście przeciwko parlamentarnemu pomysłowi karania dziennikarzy za oszczerstwo w ubiegłym tygodniu część ukraińskich pism - m.in. opiniotwórczy tygodnik "Dzerkało Tyżnia", anglojęzyczny "Kyiv Post" oraz znany tygodnik "Korespondent" - ukazała się z białymi okładkami. Zgodnie z projektem Żurawskiego za umieszczone w mediach oszczerstwo można byłoby karać grzywną, a nawet pięcioma latami więzienia. Międzynarodowe organizacje broniące wolności prasy alarmują, że sytuacja mediów na Ukrainie pogorszyła się od 2010 roku, gdy do władzy doszedł obecny prezydent Wiktor Janukowycz. O ile w rankingu wolności słowa organizacji Reporterzy bez Granic w 2009 roku Ukraina zajmowała 89. miejsce, to w 2010 roku spadła na 131. miejsce. Ostatnio sytuacja nieco się poprawiła - w tegorocznym rankingu Ukraina zajęła 116. pozycję.